niedziela, 16 lutego 2014

Coś nowego i świeżego - czyli osobna historia, która może stać się nowym opowiadaniem!

Hej, hej, heeeeej! <3 Wita was Ashtray, która właśnie zaczęła ferie! I najlepsze jest to, że zaczęła je - uwaga - od 39-stopniowej gorączki i powolnym zgonem w łóżku. Dzisiaj postanowiłam napisać coś innego - jeśli ta historia wam się spodoba, mogę prowadzić ją naprzemiennie z życiem Elixa i Ana. Dajcie znać jak wyszło.
Kochająca, chora, pijana i zakochana Ashtray <3 

***

Obserwowałem go za każdym razem, gdy jechaliśmy razem autobusem. Wysoki, nieziemsko przystojny, niebieskooki blondyn imieniem Aleks. Chodzimy razem do szkoły, jest w równoległej klasie i tak jak ja pisze za parę miesięcy maturę.
Dzisiaj miał na sobie czarną kurtkę z grubym, futrzanym kapturem. Niektórzy powiedzieliby, że nie pasuje on chłopakowi, jednak na nim wyglądał niesamowicie dobrze. Grał w coś na telefonie, uśmiechając się co chwila pod nosem. Jaka szkoda, że nie wiedział o moim istnieniu.
Autobus gwałtownie zahamował, a jakaś starsza pani walnęła mnie torbą w plecy. Zachwiałem się i upuściłem na ziemię notatki z polskiego. Dwóch starszych facetów rzuciło się, żeby pomóc mi je pozbierać.
- Dziękuję bardzo! - Ukłoniłem się grzecznie. - Były dla mnie bardzo ważne.
- Ucz się chłopcze, wyjdzie ci to na dobre. - Uśmiechnął się jeden z nich. - Bez wykształcenia nigdzie nie zajdziesz!
Spojrzałem się jeszcze raz na Aleksego. Zdawał się niczego nie zauważyć. I całe szczęście!

- Ty brudasie! - Monika, moja przyjaciółka spojrzała na mnie z wyrzutem. - Coś zrobił z tymi notatkami?
- Wypadły mi w busie. - Wzruszyłem ramionami. - To po części nie moja wina, jakieś babsko na mnie wpadło.
- Co znowu przeskrobał Mikołaj? - Kamil i Anka usiedli naprzeciwko nas. - Wy w przyszłości na pewno się pobierzecie. Już teraz zachowujecie się jak stare małżeństwo.
- Sądzisz że darcie się na mnie za każdym razem jest przejawem jakichkolwiek głębszych uczuć? - Uśmiechnąłem się do kumpla. - Sorry, Monika nie jest w moim typie. Wolę blondynki.
- Ja nie jestem w twoim typie? - Machnęła mi przed nosem kruczoczarnymi kłakami. - Sorry koleś, ale to ty masz jakiś problem! Foch! - Pociągnęła Ankę ze sobą. - Idziemy od was!
- Nie będziemy tęsknić! - Pomachałem jej radośnie.
- Daję wam miesiąc.
- Na co?
- Na zostanie parą.
- Już daj spokój. Ona mi się nie podoba. - Kamil przyjrzał mi się uważnie.
- Taka laska? Jakim cudem?
- No po prostu... Nie mój typ...
- Nie twój typ? Stary, to dziewczyna idealna... Wiesz co o niej mówią...
- Nie obchodzi mnie to. To tylko przyjaciółka. I nikt więcej.
- Jak wolisz. Ale wiesz.. faceci gadają...
- Niby o czym?
- Że nie spotykasz się z żadną laską, nawet na studniówkę żadnej nie wziąłeś. To podejrzane.
- Nie spotykam się z żadną, bo w żadnej się jeszcze nie zakochałem. - Uciąłem temat. To akurat była prawda. Już od dawna podejrzewałem że jestem gejem, ale dopóki nie będę pewny swoich uczuć, nie będę nic mówić. Po co mi dodatkowe problemy?
Dziewczyny po prostu mi się nie podobały. To nie tak, że któreś nie uważałem za ładną czy coś, ale.. nie pociągały mnie fizycznie. Po prostu.
- Słuchaj, a o co chodzi w ogóle w „Szewcach”? - Kamil podsunął mi książkę pod nos. Nie chwaląc się zbytnio jestem typowym przykładem szurniętego humana, który jakoś to wszystko ogarnia. Zacząłem tłumaczyć mu główne założenia Witkacego. Gdy wspomniałem mu o Czystej Formie spojrzał na mnie jakbym tłumaczył mu o biologii molekularnej.
- Dobra, wyluzuj. To co powiedziałeś mi do tej pory, wystarczy. Nie jestem aż tak ambitny jak ty.
- Jak wolisz. W ogóle mam do ciebie pytanie.
- Wal.
- Jest taki konkurs.. Trzeba napisać sztukę teatralną, ale... trzeba pracować w grupach. Chciałbyś może wziąć w nim udział ze mną?
Przyjaciel pociągnął dolną powiekę.
- Jedzie mi tu czołg? Nie bawię się w takie rzeczy. Poza tym polonistka powiedziała że ci kogoś poszuka.
- Ale też nie może znaleźć chętnego. No weeeź, jeśli wygramy to sztuka będzie grana w Teatrze Narodowym i dostaniemy jakąś kasę. Nie interesuje cię to?
- Chyba zwariowałeś. Będę musiał na to poświęcić mnóstwo czasu, a tego mi się nie chce. Mam ważniejsze rzeczy do roboty.
- Jak granie w Skyrim? - Spytałem zirytowany.
- Nie wściekaj się. Po prostu jestem najgorszym możliwym partnerem. Popytaj się dziewczyn, może one będą chciały z tobą to napisać.
W tym samym czasie zadzwonił dzwonek na lekcje. Zza rogu wyłoniła się nasza polonistka.
- Mikołaj! - Krzyknęła na mój widok. - Znalazłam ci towarzystwo do pisania sztuki! Na następnej lekcji idziemy do biblioteki!
- Oczywiście.. - Mruknąłem zaskoczony. - Jak pani to zrobiła?
- Popytałam, dałam odpowiednią motywację i ta-dam! - Otworzyła drzwi do sali, wpuszczając uczniów. - Znalazł się jeden chętny.
- Dziękuję pani serdecznie! Sam próbowałem kogoś znaleźć, ale niestety nikt nie był chętny.
- Rozumiem. Szczerze powiedziawszy, gdybym nie wiedziała jak bardzo się tym interesujesz, nie szukałabym tak intensywnie. - Co za kochana kobieta!
- Nie wiem jak się teraz pani odwdzięczę!
- Wygraj to. A teraz siup do klasy!

Biegłem podekscytowany w stronę biblioteki. Zastanawiałem się kto to może być.
- Dzień dobry! - Przywitałem się z bibliotekarką. - Pani profesor Kafta powiedziała...
- Tak, wiem. - Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. - Czeka w czytelni.
Przebiegłem pomiędzy rzędem regałów. Tak bardzo nie mogłem się doczekać.
Odbiłem się od czyjejś klatki piersiowej i z impetem uderzyłem w jeden z regałów, który zatrząsł się niebezpiecznie. Zdążyłem zasłonić rękami głowę, zanim spadło na mnie parę ciężkich tomów.
- Nic ci nie jest? - Usłyszałem męski głos. Nieśmiało spojrzałem na niego przez palce. Chabrowe, lśniące oczy przyglądały mi się z lekką troską, zagryzł seksownie dolną wargę. Pojedyncze kosmyki złotych włosów opadały mu na czoło. - Zrobiłem ci coś?
- Nie... - Próbowałem zgrywać twardziela i wstać o własnych siłach, jednak poślizgnąłem się na kartce. Aleks złapał mnie za ramiona. - Wszystko w porządku...
- Właśnie widzę... Jesteś Mikołaj, prawda?
- Tak, Aleks...
- Znasz mnie? - Przyjrzał mi się badawczo.
- Taaaak, bo ten... No... Moje koleżanki się tobą ekscytują i plotkują o tobie. - Uśmiechnął się półgębkiem. - I tak jakoś zapamiętałem twoje imię. - GENIUSZU!
- Ładne chociaż?
- No... taaak. Ładne. - Rozejrzałem się po czytelni. Byliśmy sami. - Czy to ty jesteś osobą, która chce ze mną pisać sztukę?
Aleks podrapał się w tył głowy.
- Słuchaj, bo to nie takie proste... Otóż.. ja w ogóle nie umiem pisać, a robię to tylko dla profitów.
- Czyli że co? Dla kasy?
- Skąd. Babka od polskiego powiedziała, że jeśli ktoś pomoże ci przy tym projekcie, dostaje piątkę w randze sprawdzianu. A jeśli dostaniemy jakieś miejsce, to dostaje szóstkę w tej samej randze. A że jestem kompletnym głąbem z polskiego, muszę się jakoś ratować.
- Chyba przesadzasz. Nie może być aż tak źle...
- Oj, chyba nie. Miałem 20% z próbnej matury z polskiego, więc uwierz – tonący brzytwy się chwyta. Nie chcę nagrody, pieniędzy czy co tam można wygrać. Ja chcę zdać z polskiego. Dlatego zostawiam ci wolną rękę.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie wyglądał na takiego nieogarniętego, żeby nie zdać podstawowej matury.
- Skoro masz takie problemy z polskim.. - Zacząłem nieśmiało. - To może spróbowałbym ci pomóc? Jakieś korki czy coś?
- Muszę ci odmówić. Nie mam pieniędzy, żeby ci zapłacić.
- Ale ja nie chcę za to pieniędzy... - Wzruszyłem ramionami.
- Nie no, przestań.. Nie będę cię wykorzystywał.
- Skoro ja wykorzystuję ciebie do wzięcia udziału w konkursie, ty możesz wykorzystać mnie do poprawienia ocen z polskiego.
- Ale serio.. Nie masz nic przeciwko? - Spojrzał się na mnie wątpliwie. Nasza znajomość rozwijała się zaskakująco szybko.
- Sam ci to zaproponowałem. Zgódź się, nie pożałujesz. - Jezu, ale to było lamerskie. Jakbym go podrywał lub coś.
- No to.. dobra. - Kiwnął głową i podał mi dłoń. Uścisnąłem ją entuzjastycznie. - W ogóle.. powiedz mi o co chodzi w tym konkursie..
- No to tak... Mamy miesiąc na napisanie sztuki. Możemy napisać o czymkolwiek chcemy – o czymś co nas śmieszy, martwi lub smuci. Tylko ma być to naprawdę długie i historia ma być oryginalna i ciekawa.
- I masz jakiś pomysł?
- Na razie nie. Ale wszystko przed nami.
- Nami? - Uśmiechnął się cynicznie. - Powiedziałem, że zostawiam ci to wszystko. Ja tylko chcę dostać moją piątkę z polskiego.
- Nie chcesz nawet wiedzieć o czym będzie ta sztuka? Poza tym możesz mieć jakiś fajny pomysł. A jeśli ktoś cię o to spyta?
- No dobra.. Ale pisaniem zajmujesz się ty, ok? - Zniecierpliwiony przeczesał włosy. - A co do naszych korków.. Chcesz załatwiać to w szkole czy gdzieś poza? Na przykład u mnie w domu czy u ciebie? Gdzie mieszkasz?
- Targówek. A ty?
- Ooo, ja też! Czyli bardziej opłaci nam się spotkać gdzie indziej.. W ogóle.. spoko z ciebie gość. - Aleks klepnął mnie w ramię. - Gdy cię zobaczyłem, uznałem że możesz być jakimś frajerem z którym nie będę miał o czym gadać.
- Dziękuję za komplement? - Spytałem podejrzliwie. Aleks w odpowiedzi roześmiał się perliście.
- Nie ma za co. Dobra, ja muszę spadać. Daj mi swój numer, żebyśmy mieli się jak skontaktować. Jakbyś czegoś chciał, to napisz do mnie, dobra? - Podyktowałem mu numer, a on zapisał go w telefonie. - Trzymaj się. - Podał mi rękę
- Cześć! - Patrzyłem jak znika pomiędzy regałami, nie wierząc we własne szczęście. Piękny i wspaniały Aleks będzie moim partnerem w pisaniu sztuki.. Może podczas wspólnych obrad przypadkowo złapię go za rękę, ewentualnie skradnie mi buziaka lub co gorsza – serce... Bylibyśmy parą do końca życia i... Wstrzymaj konie! Przecież Aleks jest hetero, prawda? Co chwila zmienia dziewczyny, niemożliwe żeby zainteresował się chłopakiem. I to jeszcze takim dziwakiem jak ja. Westchnąłem i zabrałem się za poukładanie książek, które rozwaliłem. Może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Może zyskam nowego kumpla? Albo przynajmniej wygram ten konkurs? Ech, co będzie, to będzie...

- Cześć mamo! - Krzyknąłem, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Mikołaj, nie musisz się wydzierać. - Upomniała mnie, wychodząc z kuchni. - Mieszkamy w bloku, sąsiedzi zaraz będą się czepiać, że im przeszkadzasz..
Od razu widać że jestem jej synem. Oboje mamy brązowe oczy, kasztanowe, podatne na kręcenie włosy i brzoskwiniową, ciepłą cerę. Tylko że ja dodatkowo odziedziczyłem po ojcu pojedyncze, ciemne piegi umiejscowione wokół nosa. Nie znam ojca, moja mama wpadła z nim na piątym roku studiów. Płaci alimenty, ale nie chce żebym wiedział kim jest. Ale nie przeszkadzało mi to, gdyż wychowywał mnie brat mojej matki, Artur. Był najlepszym zastępczym ojcem, jakiego tylko mogłem sobie wyobrazić i nie było mi przykro z faktu że wychowuje się w „niepełnej” rodzinie.
- Przepraszam.. Wiesz co się stało? Dzisiaj poznałem chłopaka z którym piszę tę sztukę do konkursu!
- W końcu! - Ucieszyła się. - I co, macie już jakieś pomysły?
- Na razie nieee.. Zaczniemy nad tym pracować od jutra. Ale nawet nie wiesz jaki jestem zadowolony! - Usiadłem przy stole w kuchni.
- Chcesz herbaty? - Spytała z ciepłym uśmiechem. - Obiad będzie dopiero za pół godziny.
- Poproszę. A co u ciebie w pracy? - Mama pracowała w wydawnictwie jako korektor. Twierdzi że to najlepsze co ją spotkało w życiu, zaraz po posiadaniu dziecka.
- Zamierzają wydać książkę nastoletniego chłopca, który co prawda ma talent, ale robi mnóstwo błędów. I mam co do niego mieszane uczucia. Ale będę to poprawiać, dopóki nie przestaną mi za to płacić. - Zaśmiała się.
- A o czym jest ta książka?
- Spodobałaby ci się. Wszystko dzieje się podczas II wojny światowej, gdzie ss-mann zakochuje się w żydówce. Nic dobrego z tego nie wynika, ale książka jest naprawdę bardzo dobra.
- Przyniesiesz mi jeden egzemplarz? - Poprosiłem.
- Jak tylko się wydrukuje. Tymczasem czytaj lektury. - Pokazała mi język. Mieliśmy ze sobą świetny kontakt, nie ukrywałem nic przed mamą.
- Zawsze czytam. Inaczej nie byłbym postrzegany za dziwaka. - Uśmiechnąłem się. - Idę od ciebie, zobaczyć co się dzieje w magicznym świecie internetu.
- Zawołam cię jak ziemniaki się dogotują!

Usiadłem przed laptopem i odpaliłem facebooka. Dostałem jedno zaproszenie do znajomych.
- Aleksander Zakrzewski chce dodać cię do swoich znajomych.. - Przeczytałem na głos, a serce zaczęło mi bić szybciej. Niemalże od razu zaakceptowałem. Jak on mnie znalazł? Przecież dałem mu tylko swój numer telefonu.
Dźwięk wiadomości przywrócił mnie do życia. „Aleksander napisał do Ciebie...”
„Siemasz, masz może jutro czas? :)” - przełknąłem głośno ślinę. Poczułem jak czerwienią mi się policzki.
„Pewnie. A coś się stało?” - Odpisałem mniej niż dziesięć sekund później. Zachowuję się jak napalona gimnazjalistka, wstyd!
„W piątek mam sprawdzian z Młodej Polski i chciałbym powtórzyć to i owo... Mogę liczyć na Twoją pomoc?” - cała moja ekscytacja spadła do poziomu Rowu Mariańskiego. No pewnie, że nie chciał się ze mną umówić. Potrzebuje pomocy.
„Pewnie.. Zgadamy się w szkole?” - głupek ze mnie. Zawsze zaczynam się przedwcześnie przywiązywać i wyobrażać nie-wiadomo-co.
„Ech... Jutro mnie nie będzie w szkole, dlatego lepiej jakbyś przyszedł do mnie do domu...” - Wysłał mi adres. „O której kończysz zajęcia?”
„O 13, więc będę u ciebie tak około 14, zgoda?”
„Pewnie. Dzięki wielkie, stary!” - Zielona kropka przy jego nazwisku zniknęła.
-Wielkie dzięki... Stary... - Westchnąłem ciężko.
- Co ty tam mamroczesz pod nosem? - Mama położyła mi pranie na fotelu.
- Nic takiego. Tekst piosenki.. - Mruknąłem.
- Wszystko w porządku? - Podrapała mnie po głowie.
- Tak, w porządku. Pomóc ci z obiadem?
- Skoro tak bardzo chcesz...

Zadzwoniłem do jednego z najlepiej wyglądających apartamentowców w okolicy. Aleks mieszkał w pięknej okolicy. W przeciwieństwie do mojego obskurnego i niebezpiecznego osiedla, gdzie możesz dostać nożem w brzuch przy każdej możliwej okazji.
- Kto tam? - Aleks wydawał się poddenerwowany.
- Mikołaj. Przeszkadzam?
- No skąd. Właź. - Pchnąłem szklane drzwi i wszedłem do środka. Przywitał mnie uśmiechnięty portier.
- Dzień dobry, mogę prosić pana imię i nazwisko? I nazwisko osób, którym składa pan wizytę?
- Mikołaj Sawko. A przychodzę do państwa Zakrzewskich. - Nieśmiało ukłoniłem się mężczyźnie.
- Dziękuję panu bardzo! Miłego dnia!
- I wzajemnie!
Podjechałem windą na 4 piętro i poszedłem prosto do mieszkania nr 12. Ostrożnie zapukałem do drzwi.
- Wchodź! - Aleks otworzył drzwi, ubrany tylko w spodnie od dresu. Przez kark miał przerzucony biały ręcznik, a mokre włosy przyklejały mu się do twarzy. - Sorry, że otworzyłem ci prawie nagi, ale dopiero wstałem i musiałem się wykąpać. Rozgość się, a ja założę coś na siebie. - Zniknął za drzwiami (najprawdopodobniej) swojego pokoju. Dopiero teraz mój mózg zaczął normalnie pracować. Był pięknie zbudowany i bardzo pociągający. Potrząsnąłem głową, próbując wymazać z niej ten niesamowity widok.
- Myślałem o ten sztuce i wpadłem na pewien pomysł... - Wrócił do przedpokoju, zarzucając na siebie czerwoną bluzę.
- Słucham.. - Uśmiechnąłem się przyjaźnie.
- Może to będzie kontrowersyjna sztuka?
- Jak bardzo kontrowersyjna?
- Nooo... opowiadająca o miłości między rodzeństwem.
Oczy wyszły mi z orbit.
- Skąd czerpałeś inspirację? - Spytałem lekko przerażony.
- Wczoraj oglądałem taki film... I tak jakoś.. Mi wyszło...
- Myślę że jednak to będzie zbyt wystrzałowe.. Możemy się podjąć tematów tabu, ale nie aż takich. Już myślę że wątek homoseksualnej miłości albo dziecka bitego przez rodziców byłby bardziej na miejscu.
- Czyli pomysł do dupy? - Chyba się zmartwił.
- Nieee, tylko... Zbyt odważny.
- Trochę jak nowa Miley Cyrus, co? - Zadrwił.
- Kto?
- Miley. Hannah Montana. Disney. Wielka gwiazda.. - Próbował tłumaczyć.
- Nie kojarzę jej. Sorry. Nie interesuję się gwiazdami popu i tym podobnymi.
- Prawdziwy, szalony human. Dobra, chcesz coś do picia? Herbaty, soku czy coś?
- Może trochę soku..
- To ja idę po szklanki, a ty idź do mojego pokoju. - Serce na chwile przestało mi bić. Mikołaj, spokojnie. Bądź poważny.
- Jasne... - Jego pokój był ciepły i przytulny. Czerwono-pomarańczowe ściany ze zdjęciami Aleksa przedstawiającego go w różnych okresach. Widać było małego chłopca przebranego za Indianina, nastolatka w otoczeniu kumpli i bobasa z mamą i tatą. Uśmiechnąłem się mimowolnie. To było zbyt słodkie.
- Och, nie patrz na te zdjęcia. - Zaśmiał się, wchodząc do pokoju. - Są bardzo stare i trochę żenujące.
- No przestań, to świetna pamiątka na całe życie... Szczególnie to zdjęcie jak jeździsz z ojcem samochodzikiem w wesołym miasteczku!
- No coś ty.. Nie mów że nigdy nie robiłeś tego ze swoim ojcem!
- Nie robiłem. Nie mam ojca. - Zanim zorientowałem się że w pokoju jest za cicho, minęło parę dobrych sekund. Spojrzałem na Aleksego. Wyglądałby jakby dał mi w twarz.
- Przepraszam! - Krzyknął. - Nie wiedziałem!
- Ależ to nie twoja wina. - Uśmiechnąłem się smutno. - Zabieramy się do nauki?
- Tak... chyba powinniśmy..

- Po prostu naucz się młodopolskich nurtów.. Wbrew pozorom nie ma ich aż tak wiele. - Okazał się bardzo pojętnym uczniem, który potrzebował tylko trochę uwagi. - I przeczytaj te parę wierszy, które masz tu zapisane. Chyba nie będziesz miał aż tak trudnego tego sprawdzianu. - Zaśmiałem się.
- Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest całować się z mężczyzną? - Przez sekundę myślałem że się przesłyszałem.
- O czym ty gadasz?
- Nie chciałeś kiedyś sprawdzić jak to jest być z facetem? - Zapytał zupełnie poważnie.
- Kiedyś może o tym pomyślałem...
- Bo ja ostatnio myślę o tym cały czas. Baby są irytujące. - Oparł się o stół. - Pieprzą o głupotach, tylko się malują i ta wstrętna maź zostaje ci na ubraniach i nie pozwalają ci na nic. Faceci są inni.
- Fakt. - Przyznałem. - Masz zupełną rację.
- Ty na przykład jesteś inny. - Wskazał na mnie palcem. - Mówisz mądrze, jesteś fajny i inteligentny. Plus jesteś przystojny. Chcesz ze mną spróbować? - Spojrzałem na niego przerażony, ale i podniecony.
- Ale przecież...
- Dawaj, to tylko pocałunek. - Zaśmiał się, wstając z fotela. Złapał moją dłoń i jednym ruchem pociągnął tak, że znalazłem się w jego objęciach. Czułem odurzający zapach kokosowego szamponu do włosów i jakieś wody po goleniu. Widziałem jego piękne, błyszczące, niebieskie oczy i pełne wargi, centymetry od mojej twarzy. Poczułem jak cała krew odpływa mi z twarzy i spływa... no właśnie.
- Aleks, nie powinniśmy... - Mruknąłem cicho.
- Czemu nie? - Pogładził mnie po policzku. - To tylko niewinny buziak. - Subtelnie wsunął język w moje usta, a ja całkowicie mu się poddałem. Wargi miał ciepłe i wilgotne, w jego oddechu wyczuwałem smaczek miętowej pasty do zębów. Pociągnąłem jeden ze złotych kosmyków jego włosów. W odpowiedzi przyciągnął mnie jeszcze bliżej.
Jego język manipulował mną niezwykle umiejętnie. Pocałunek był wyjątkowo namiętny. Przez chwilę zastanawiałem się czy to nie jest sen.
Gdy jeden z palców niebezpiecznie zsunął się pod gumkę od moich bokserek zacząłem panikować. Co on do cholery robi?! Czy ma zamiar...?!
W tej samej chwili w głębi mieszkania zadzwonił telefon. Aleks niechętnie się ode mnie odsunął.
- Poczekaj tu na mnie. - Cmoknął mnie w nos i wyszedł. Jezu, co ja robię, CO JA ROBIĘ?! Przecież to szaleństwo! Nie mogę, po prostu nie mogę!
Złapałem swoją torbę i szybko wyszedłem na korytarz. Ubrałem się w ekspresowym tempie i wybiegłem z budynku, nie żegnając się nawet z portierem. Co to było, co to do chuja było? Czy ja właśnie całowałem się z...? Nie, nie mogę o tym myśleć. Pewnie robił sobie jaja. Pewnie słyszał o tym że podejrzewają że jestem gejem. Chciał sprawdzić, czy to prawda...
Trzasnąłem drzwiami od domu tak mocno, po domu przeszedł głuchy huk. Na szczęście mama jeszcze nie wróciła. Na szczęście.
Spojrzałem na ekran telefonu. 3 połączenia od nieznanego numeru. Numeru Aleksa. Czym prędzej wyłączyłem telefon i wpakowałem się pod kołdrę.. Chciałem by ten dzień się skończył...

Siedziałem w czytelni, dokańczając swoje zadanie domowe z historii. Nagle tuż obok mnie wylądował gruby, czarny zeszyt od polskiego.
- Zapomniałeś go wczoraj. - Miękki głos odbił się echem w mojej głowie. - Sprawdzian napisałem chyba dobrze, wszystko dzięki tobie. - Mówił wprost do mojego ucha. Dobrze że nie widział mojej twarzy, byłem cały czerwony. - Dziękuję ci za wszystko. Teraz już się ode mnie nie uwolnisz. - Poczułem jak składa delikatny pocałunek na moim karku. Przyjemnie załaskotało. - Do zobaczenia.. - Podrapał mnie po głowie i wyszedł. A ja jeszcze przez dziesięć minut nie mogłem dojść do siebie...  

6 komentarzy:

  1. Czuję się jak chochlik czytając to wszystko od samiuśkiego początku, a nie komentując tego. Jednak mam usprawiedliwienie (!). Nie da się komentować z anonima, a ja nie posiadałam konta.
    Bardzo lubię Twoje opowiadania. Masz świetny styl pisarski :). Po prostu nie można oderwać oczu od Twoich opowiadań. Piszesz świetne opowiadania, które mają świetną fabułę. Jedyne czego mogę się doczepić to przecinki.
    Ja się bardzo ucieszę, jeśli postanowisz dalej pisać to opowiadanie.
    Pozdrawiam serdecznie, weny i powrotu do zdrowia. /Łyżka
    Ps. Przepraszam za krótki i głupi komentarz i błędy, ja z telefonu :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę że mam "mały" problem z przecinkami i serio, walczę z nim odkąd pamiętam, ale jakoś mi nie wychodzi xD
      Dziękuję za miłe słowa <3

      Usuń
  2. Za wszystkie błędy z góry przepraszam - telefon -.-
    No dobra... Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że coś dodałaś, bo po prostu ubóstwiam Twoje teksty! <3
    Co do tej historii - to chyba widzę ją jako większe opowiadanie. Mikołaj wydaje się taki niepewny i uroczy. Aleks mnie trochę wkurza, nie wiem czemu xd w każdym razie takie opowiadanie w Polsce to fajny pomysł. Chętnie przeczytam kontynuację, mam nadzieję, że się jej podejmiesz.

    I takie tam krótkie biadolenie ode mnie. Też właśnie zaczęłam ferie. Też chora. xDD

    buziole ;**
    duuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie województwo, moja droga? XD

    Zauważyłam pewien schemat, który widzę także u siebie... Pod względem składności i stylu.... Cóż... Początek tego opka jest bardzo podobny do poprzedniego... Pomysł jest ok..., więc jeśli potem się rozkręcisz... (Tak samo ja z Elixem i Anem), to myślę, że możesz pomyśleć o kontynuacji... Oczywiście, nie porzucając poprzedniej serii !!! Trochę wszystko dzieje się za szybko... Mało opisów... Ale każdy początek nowego opka, może się taki okazać... Ja tez tak mam ^ ^ Chętnie przeczytam kontynuację, o ile nie wpłynie to na jakość notek o mojej drugiej parce, którą bardzo, ale to bardzo pokochałam... Liczę na to, że następna notka z tej serii się pojawi i będzie równie dobra, jak większość (oprócz tej pierwszej) z Elixem i Anem... Dużo weny, zdrówka, czasu, komciów, obserwatorów i wszystkiego, czego twoja wenka i ty potrzebujecie...
    Tulę mocno i ciepło pozdrawiam...
    ~ Twoja pierwsza i największa fanka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jako one-shot, to będzie totalnie do dupy, pozdrawiam, i nie, żeby coś....

      Usuń
  4. Żyjesz jeszcze? Przepraszam, że popędzam, ale się stęskniłam za Twoimi opowiadaniami :).
    Pozdrawiam serdecznie :) /Łyżka

    OdpowiedzUsuń