sobota, 29 marca 2014

Rozdział 19 - Marzenia

Od czego by tu zacząć.. Zwykłe przepraszam to za mało, gdyż wiem że spaprałam tak okrutnie, że szkoda gadać. Ale na swoje usprawiedliwienie dodam że przez miesiąc byłam odcięta od świata, nie miałam komputera, a co za tym idzie - nie mogłam dodać porządnej notki (co ja gadam, nie mogłam dodać ŻADNEJ notki). Ale teraz, trzymając na kolankach nowego lapka będę dodawać wam nowe rozdziały obu opowiadań (jeeeee!) tak często, jak tylko pozwolą mi na to moje przygotowania do matury. Dosyć pieprzenia, wracam do moich ukochanych chłopców <3

***
Dzielnie znosiłem pierwsze dwa tygodnie nieobecności mojego chłopaka. Grzecznie chodziłem do pracy, zajmowałem się Miką, chodziłem na treningi, oraz spotykałem się z przyjaciółmi. Do czasu.
Obudziłem się kompletnie załamany, gdyż ta druga połówka łóżka, do tej pory ciepła i pachnąca orzeźwiającą wodą kolońską, była taka zimna i dziwna. Ana nie było obok mnie. A mi chciało się wyć z rozpaczy.
Odpaliłem laptopa, którego trzymałem przy łóżku i połączyłem się z siecią. Spojrzałem na zegarek. Była ósma rano. Czyli w Singapurze piętnasta. Środek dnia! Wybrałem odpowiedni nick na Skype.
Ekran zamrugał niepewnie, próbując złapać sygnał. Pewnie pracuje - pomyślałem z niechęcią. 
- Nie bądź taki pochmurny! - Zabrzmiało przez głośnik. Dygnąłem przerażony. Zielone oczy przyglądały mi się z wesołym błyskiem.
- Antoine! - Niemalże westchnąłem, spoglądając się z miłością w monitor.  Uśmiechnął się słodko, odsłaniając szereg dziwnie białych zębów. Wybielał je sobie, czy co?
- Moje słońce kochane! Co u ciebie?
- Wszystko w porządku. - Skłamałem. - W przerwie od pracy u Jacobiego zająłem się dwoma nowymi projektami, spotykam się z ludźmi i staram się jakoś przetrwać te dwa miesiące. A co u ciebie?
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że wyjechałem. - Zaczął trajkotać. - Tu jest niesamowicie. Pogoda, klimat, a przede wszystkim przemili ludzie - już dawno aż tak dobrze nie czułem się gdziekolwiek na świecie. - Oczy błyszczały mu podczas mówienia. Powinienem się cieszyć, ale było mi tak naprawdę cholernie smutno i poczułem dziwne ukłucie w sercu.
- Cieszę się. - Próbowałem brzmieć bardzo naturalnie. - Ale pamiętaj że zostawiłeś tutaj Mikę, która bardzo za tobą tęskni.
- Tylko Mika za mną tęskni? - Uniósł lekko kąciki ust. - A co z Elixem? Czy on również za mną tęskni?
Przez chwile wpatrywałem się w ekran komputera.
- Rozrywa mi serce każdego dnia, gdy budzę się rano, a ciebie nie ma obok mnie. - Mruknąłem cicho.
- I pewnie myślisz o mnie przed snem?
- Żebym tylko myślał.. - Posłałem mu lubieżny uśmieszek. Antoine roześmiał się głośno.
- To z jednej strony rajcujące i okropne! - Machnął ręką.
- Przepraszam, że mi ciebie brakuje!
- Nie o to chodzi.. W końcu robię to samo.. - Jego twarz przybrała szkarłatny odcień. Widziałem to nawet przez Skype'a. - Chcesz żebym wracał?
- Ani mi się waż. To doświadczenie, które już ci się w życiu nie powtórzy, dlatego wykorzystaj je w pełni. Mną zajmiesz się później.
- To nie fair. - Wypalił.
- Co jest nie fair?
- Że byłem takim paskudnym człowiekiem, a spotkałem kogoś tak wspaniałego jak ty. Wiesz że jak słyszę słowo "anioł", to widzę ciebie przed oczami?
- Gamoń.
- Ale to prawda! - Uderzył w blat biurka. - Jesteś naprawdę doskonały!
- Nie przesadzaj. Jestem po prostu wyrozumiały.
- Dziękuję że pozwoliłeś mi pojechać.
- Nie masz za co. W końcu początkowo nie byłem tym zachwycony.
- Nie liczy się początek, tylko efekt końcowy. - Antoine gwałtownie odwrócił głowę. - Oho, Paula do mnie przyszła. Lecimy na miasto. Pogadamy wieczorem?
- Jasne. - Uśmiechnąłem się. - Bawcie się dobrze.
- Dzięki! Miłego dnia!
- I wzajemnie! - Rozłączył się, a mnie znów ogarnęła dziwna pustka. Czyżby moje życie było aż tak uzależnione od drugiego człowieka? To chyba lekko dziwne, że myślę o nim prawie nieustannie - w końcu jesteśmy ze sobą prawie pięć lat.
Mika wskoczyła do mnie na łóżko i miauknęła donośnie.
- Jesteś głodna? - Podrapałem ją za uchem. Wtuliła się w moją dłoń. - Zaraz cię nakarmię, tylko wskoczę pod prysznic, ok?
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zwinęła się w kulkę. Nie chciało mi się wstawać. Tak naprawdę nie miałem po co.
Coś mnie tknęło. Czy nie zatrzymałem się w miejscu? Już dawno przestałem się rozwijać. Ciągle tylko praca, dom, praca, dom. Od czasu do czasu treningi. Już dawno przestało mi zależeć na czymkolwiek. Moi przyjaciele się rozwijają, wyjeżdżają zagranicę, doszkalają się. A ja? Zatrzymałem się w miejscu.
Rozłożyłem się wygodniej na poduszce. Czy jest coś, co chciałem zrobić od dawna, ale nie miałem czasu?
Zawsze chciałem tańczyć, ale pijany słoń ma więcej gracji niż ja. Tylko bym ludzi straszył. Ogródka też nie założę, bo nie mam gdzie...
Śpiewanie odpada na wstępie.. Ech, pomyślę nad tym później - leniwie zwlokłem się z łóżka. Czas zacząć działać.

Sprzątając w szafie natknąłem się na swój stary album ze zdjęciami. Gdy byłem jeszcze w liceum, uwielbiałem robić ludziom foty. I nie przechwalając się, były naprawdę dobre.
- A może by tak wrócić do fotografowania? - Spytałem samego siebie. Ale nie chodziło mi o żenujące pseudo-artystyczne zdjęcia żarcia, robione I-Phonem i wrzucane na fejsa, czy inne diabelstwo. Chodziło mi o prawdziwie dobre zdjęcia. Od razu zadzwoniłem do Lykke'a.
- Elix, myślałem że nie żyjesz! - Przywitał mnie na wstępie.
- Ha, ha, ha.. To że się nie odzywam, nie znaczy że nie żyję. Zajęty byłem.
- Ja nic nie mówię. - Przyjaciel pisnął nienaturalnie cienkim głosikiem. - Czemu dzwonisz?
- Pamiętasz jak w liceum robiłem ludziom zdjęcia?
- Noo, pamiętam. Dziewczyny ustawiały się do ciebie w kolejkach. A czemu pytasz?
- Chcę do tego wrócić. - Przez chwilę po drugiej stronie rozległa się kompletna cisza.
- Serio? - Spytał z lekkim niedowierzaniem.
- Mówię poważnie. Też chcę mieć życiową pasję. Uwielbiam architekturę, ale muszę mieć jakieś hobby, nie? I dlatego potrzebuję twojej pomocy.
- Załatwić ci modeli i modelki żebyś porobił próbne zdjęcia? - Podekscytował się. - Mam znajomości z wieloma osobami...
- Na razie wystarczysz mi ty, Lykke. - Przerwałem mu grzecznie. - Chcę sprawdzić czy nadal umiem to robić.
- Jasne! - Przez chwilę wydawał się rozkojarzony. - Jasne! Dzisiaj?
- Dzisiaj? - Spojrzałem na zegarek. - No dobra. Kiedy?
- Wieczorem? U moim mieszkaniu. Mam nawet jeden pomysł. - Zachichotał radośnie. Boże, ten debil znowu coś odwali. Na pewno. Znam go zbyt dobrze. Ale skoro chce mi pomóc..
- Dobra. To do zobaczenia.
- Trzymaj się. - Rozłączył się dziwnie radosny. Uśmiechnąłem się do siebie. Skoro już zrobiłem pierwszy krok, czas zrobić drugi. Jadę po nowy aparat!

- Mogę panu w czymś pomóc? - Urocza blondynka podeszła do mnie w sklepie z elektroniką. Musiałem wyglądać na nieźle zagubionego.
- Nie, dziękuję. Po prostu zastanawiam się która lustrzanka będzie lepsza.. - Oglądałem jedne z najdroższych modeli. Kto bogatemu zabroni?
- Jeśli mogę panu doradzić, to osobiście mam tę.. - Wskazała na tańszą. - I jest doskonała. Nawet jeśli będzie robił pan zdjęcia na szybko, wyjdą idealne.
- Zaufam pani na słowo. - Uśmiechnąłem się sympatycznie.
- Jeśli uzna pan, że pana oszukałam, to postawię panu piwo. Zgoda? - Jej promienny uśmiech niemalże mnie zahipnotyzował.
- Oczywiście. - Ukłoniłem się lekko. - Znajdę panią i na końcu świata.
Roześmiała się perliście, a ludzie wokół spojrzeli na nas z uśmiechem.
- Trzymam pana za słowo. Proszę iść do kasy, a ja za chwilę przyniosę pana towar. - Odwróciła się na pięcie. Nie wiedzieć czemu, trochę poprawił mi się humor.
Przy kasie wybrałem sobie jeszcze parę niebieskich słuchawek. Może kupiłbym sobie nowy odtwarzacz i zaczął biegać na wiosnę? Czemu nie...
- Zapraszam pana! - Blondynka pomachała do mnie wesoło. Podszedłem do niej.
- Jeszcze wezmę to... - Podałem jej słuchawki i wyjąłem kartę, żeby zapłacić.
- A nie chce pan wziąć udziału w loterii? - Podała mi kartkę w polami do wypełnienia. - Wpisuje pan imię, nazwisko, numer telefonu i tym podobne rzeczy i zatrzymuje pan paragon z zakupów. Można wygrać telewizor, laptop, pieniądze, lub zestaw płyt.
- Co mi szkodzi spróbować? - Posłałem jej szeroki uśmiech i chwilę później oddałem jej kartkę.
- Proszę wpisać pin i zatwierdzić zielonym. - Coś piknęło. - Dziękuję panu serdecznie! Do widzenia!
- Do zobaczenia! Miłego dnia!
- I wzajemnie! - Dobry humor nie opuszczał mnie przez resztę dnia.

- Lykke, co to ma znaczyć? - Wpatrywałem się w przyjaciela z przerażeniem.
- Jeśli wyjdą ci te zdjęcia, znaczy że jesteś po prostu dobry. - Na głowie miał kolorowy pióropusz, a na dupsko wciągnął skórzane portki.  - Jak wyglądam? - Pokręcił zadkiem.
- Jak czub. - Podrapałem się w głowę.
- Nie rozumiesz sztuki! - Oburzył się.
- Sztuka to nie to samo, co robienie z siebie pajaca. - Przypomniałem mu. - W ogóle tu nie ma nawet warunków, żeby ci zrobić jakieś tematyczne zdjęcia.
- I w tym sęk! Jeśli zrobisz coś z niczego.. - Uniósł brew. - Załatwię ci tyle modelek i modeli, że głowa mała!
- No dobra... - Włączyłem aparat. Testowałem go prawie cały dzień. Był świetny! - Ej, masz jakąś fajkę czy skręta?
- Myślałem że nie bawisz się w takie rzeczy.. - Uśmiechnął się.
- Nie o to chodzi. To rekwizyt. Masz czy nie masz?
- Mam... Poczekaj chwilę.. - Wyszedł z pokoju w tym samym momencie, gdy telefon zaczął mi brzęczeć w kieszeni.
- Nieznany numer? - Mruknąłem do siebie. - Halo?
- Elix? - Usłyszałem kobiecy głos.
- Taaaak.. A kto mówi?
- Słuchaj, wiem że to dziwne, ale.. Wzięłam twój numer, bo ty byłeś taki fajny.. Poznaliśmy się dziś w sklepie. Jestem Pola, doradzałam ci wybór aparatu..
- Pamiętam. - Uśmiechnąłem się. - Hej!
- Cześć! Nie przeszkadzam?
- Nieee, skąd. - Lykke wciąż nie wracał. - Czemu dzwonisz?
- Bo.. Pomyślałam, że może.. Zrobiłbyś mi parę zdjęć? Zdawało mi się że znasz się na fotografowaniu. - Wydawała się o wiele mniej śmielsza, niż dziś rano.
- Czemu nie? Tylko musimy zgadać się troszkę później, bo właśnie wraca mój model. - Zaśmiałem się wesoło. - Jeszcze do ciebie zadzwonię, dobrze?
- Jasne! - Prawie krzyknęła. - No to.. pa?
- Pa! - Rozłączyłem się.
- Znalazłem! - Lykke zapalił fajkę.
- Super, siadaj pod ścianą. - Rozkazałem i przygasiłem lekko światła. Przyjaciel skombinował małe, punktowe lampki, dzięki czemu mogłem pobawić się światłem. - Broda do przodu.. dobrze... lekko rozchyl usta.. schowaj język.. dobrze... a teraz załóż lewą rękę za głowę.. o tak... klata do przodu! Dobrze!
Dwie godziny później siedzieliśmy przy piwie, oglądając foty.
- Elix..
- Hm?
- Jesteś mistrzem, wiesz?
- Są dobre, prawda?
- Miałeś do dyspozycji mnie przebranego za debila, białą ścianę i fajkę. Parę z tych zdjęć udostępnię na fejsie i oznaczę cię na nich. Może ktoś się zainteresuje i poprosi o kontakt? Swoją drogą, co cię wzięło, żeby nagle do tego wrócić?
- Miałem wrażenie że stanąłem w miejscu i już się nie rozwijam. Znasz to?
- Znam. Wiesz że chcę zacząć pisać bloga?
- Serio? O czym?
- Opowiadanie z czasów I wojny światowej. Zawsze o tym marzyłem. A pisać każdy może!
- Jak zaczniesz, podeślij i mi. Chcę być twoim pierwszym fanem. - Uśmiechnąłem się do niego.
- Dlatego jesteśmy przyjaciółmi.
- Dlaczego?
- Bo wspieramy się i rozumiemy nawet w największych pierdołach. Nie zauważyłeś?
- I się siebie nie wstydzimy. - Lykke właśnie udostępnił zdjęcie. 10 sekund później dostał pierwszego lajka. Od samego Antoine'a. 12 sekund później komentarz.
"Mieszkam z człowiekiem renesansu! Kto by pomyślał że jest tak utalentowany!"
- Nie mówiłeś Anowi?
- Nie. Trochę zabolało mnie to, że on tak się rozwija, że postanowiłem go zaskoczyć.
- Te dwa miesiące to wasz test. - Oznajmił.
- Co?
- Nooo... Teraz sprawdzicie, czy to co między wami jest to właśnie miłość. Jeśli tak, to wasz związek wejdzie na zupełnie inny poziom.
- Rozumiem, że lepszy?
- Nie dość że zaufacie sobie bezgranicznie, to zaczniesz mu mówić o wszystkim. Nawet kiedy będzie ci się chciało srać. I zaczniecie uprawiać lepszy seks. O wiele lepszy! - Przewrócił oczami. - Wszyscy mówią, że bycie w stałym związku to taka żenada. Ja się z tym nie zgodzę. Kocham to poczucie bezpieczeństwa i świadomość że moje łóżko nie będzie ogrzane tylko przez jedną noc. Kiedyś sypiałem z kim popadnie, wiesz? Pewnie nawet pamiętasz... Za każdym razem, gdy tuż po seksie ktoś wstawał się ubierać, chciałem błagać żeby tego nie robił. Bo tak naprawdę nie zależało mi na seksie, ale na poczuciu bliskości z drugim człowiekiem, wiesz? Tylko obrałem sobie chujową drogę...
- Wiem. Pamiętam jaki byłeś naiwny..
- I głupi. Tylko nie wspominaj o tym Timowi. Nie chcę żeby wiedział. Nie ma się czym chwalić.
- Spoko. Myślisz że spodobają mu się zdjęcia?
- Pewnie! Sam mi kupił ten pióropusz, ucieszy się, że w końcu go wykorzystałem. - Pokazał mi język. - Chcesz jeszcze piwa?
- Nie.. I tak nagiąłem zasady, bo jestem samochodem. - Skrzywiłem się. - Poza tym muszę już wracać. Nie nakarmiłem kota.
- Zdecydowanie muszę ci załatwić parę innych sesji... - Przyjaciel pokręcił głową. - Zachowujesz się jak kura domowa...

Nie było jeszcze 22, jak wróciłem do domu, ale Mika zdążyła pogryźć pozostawiony przeze mnie chleb na stole.
- I po co te nerwy, mała? - Podrapałem ją po główce i sięgnąłem po kocie chrupki.
Kotka wskoczyła na blat i zaczęła wsadzać łepek do opakowania.
- Spokojnie.. Zaraz zjesz... - Jedną ręką nasypywałem jej chrupki, a drugą grzebałem w kieszeni, bo zaczął mi dzwonić telefon. - Słucham?
- Cześć Elix! - Głos Jacobiego kompletnie mnie rozkojarzył.
- Witaj Jacoby.. Nie spodziewałem się telefonu od ciebie.. - Przyznałem zupełnie szczerze.
- Dobrze wiedzieć że po tylu latach, nadal jestem w stanie cię zaskoczyć.
- Czemu zawdzięczam ten telefon?
- No cóż.. - Przeciągnął głoskę. - Czas żebyś do mnie wrócił.
- Do pracy? W sumie masz rację... Robi się coraz cieplej.
- Nie Elix. - Przerwał mi. - Nie do pracy.
Stanąłem jak sparaliżowany.
- Do mnie... - Kontynuował. - Czas, żebyś wrócił do mnie...

4 komentarze:

  1. Ekhem, to smutne, że nie ma tu jeszcze żadnego komentarza, to pewnie przez tą przerwę... Smutno mi było bez Ciebie, wiesz? Ale najważniejsze jest to, że wróciłaś, jak widać z nowymi pomysłami, mam nadzieję, że zdrowa i w ogóle... A rodzialik był ekstra, po tak długim czekaniu... No i co? Mogę tylko na kolanach błagać o więcej, jak przystało, na samotną fujoshi, nie? Weny, zdrowia i czego tam z wenką potrzebujecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczam. Każdy ma swoje życie, ale myślałam, że porzucisz tego bloga, czy coś.
    Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam z tego, że będą prowadzone 2 opowiadania.
    Chłopcy są uroczy. Nie dziwię się, że trudno im bez siebie wytrzymać i mam nadzieję, że będzie dobrze. Zaskoczyłaś mnie, że Elix interesuje się fotografią :). I zastanawiam się jaką rolę w opowiadaniu odegra ta kobieta.
    Czy pozwolisz mi może torturować Jacobiego?
    Jedyne do czego mogę się przyczepić to przecinki, jak już wcześniej pisałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe opowiadanie. Zaczęłam je czytać jakieś 2 dni temu i wciągnęło mnie bez reszty. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. och kurde, wchodzę tak Ciebie, żeby luknąć, czy może pojawiło się coś nowego i przeżywam niezły szok, gdy okazuje się, że nie skomentowałam. cholera, znów czytałam z fona i zupełnie zapomniałam -_- przepraszam! ;*
    a co do rozdziału, to takie fajne, że Elix szuka jakiegoś hobby. czasami czuję się podobnie jak on, więc naprawdę się wczułam czytając te fragmenty. Oprócz tego, wiedziałam że ten Jacoby w końcu się pojawi i coś spierdzieli, zatem czekam na to, co będzie dalej ;d
    wenywenyweny, bo chcę kolejnego rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń