sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 1: Wprowadzenie.

- Elix! - Szef odciągnął mnie od biurka tak gwałtownie, że musiałem złapać się brzegu mebla, żeby nie spaść. - Na kiedy do jasnej cholery będzie gotowy ten projekt? Klient wydzwania od dwóch dni, rozumiesz?
- Właśnie go kończę. - Mruknąłem zirytowany. - Jeszcze dziś go dostaniesz.
- Zaspokojenie dziewczyny też ci tak długo zajmuje? - Próbował mi dopiec. - Jesteś dobry, ale jeszcze nie najlepszy. Miałem dla ciebie dwa następne zlecenia, ale wkurza mnie to twoje lenistwo. Bierz się do roboty.
- Ale moje projekty jeszcze nigdy nie zostały zwrócone lub poprawiane. Wysoka jakość oznacza dłuższy czas pracy. - Coraz bardziej się denerwowałem. Czy ten pajac nie widzi że zapierdalam jak głupi, żeby tylko jego firma miała jak najlepsze noty?
Szef spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Przyjdź do mnie później. Przejrzysz te zlecenia i w razie czego wybierzesz sobie te lepsze. A teraz wracaj do pracy. - Wycofał się powoli z mojego biura. Chyba zauważył że ze mną nie ma żartów.
- Jeśli wytrzymam tu jeszcze miesiąc, obiecuję że kupię sobie motor. - Westchnąłem, chowając twarz w dłoniach.
Nazywam się Elix Frencer. Mam 27 lat i pracuję jako architekt (tak między nami, to jako całkiem niezły architekt). Pracuję w dość dużej firmie architektonicznej, a moim szefem jest świr i neurotyk. Ale za pieniądze jakie zarabiam, muszą być jakieś niedogodności. Moją drugą pasją jest kick-boxing, żeglarstwo i dobre kino. Jestem całkiem miłym, aktywnym, towarzyskim i - o czym świadczy liczba dziewczyn, które do mnie wzdychają - całkiem niebrzydki (choć co ja się tam znam). Jednak posiadam małą wadę, która nie powinna być aż taką wielką przeszkodą, jednak z niewiadomych powodów ludzie reagują na nią bardzo... skrajnie.
W kieszeni zawibrował mi telefon. Odłożyłem ołówek i odczytałem wiadomość.

Od: Kotek
Treść: O której wracasz? Nie wiem na którą zrobić obiad.

Uśmiechnąłem się do siebie. Wizja obiadu z moją drugą połówką uszczęśliwiła mnie na moment.

Do: Kotek
Treść: Wyjdę wcześniej, mam dość tego pajaca. Około 15 będę w domu. Uważaj, bo mam dziś spory apetyt ;)

Po kilku sekundach przyszła odpowiedź.

Od: Kotek
Treść: Myślę że jakoś uda mi się go zaspokoić ;) Wracaj szybko!

Odłożyłem telefon i spokojnie wróciłem do pracy. Skoro mam się zerwać wcześniej...


- Dobra robota.  - Skwitował szef. - Jednak warto na ciebie czekać, Frencer. W nagrodę trzymaj to. - Podał mi dwie teczki. - Nowe zlecenia. Przejrzyj je i jutro powiedz Lilianie które przyjmujesz.
- Mogę oba?
- Jak się wyrobisz... Terminy są dość krótkie..
- Dam radę. - Wcisnąłem teczki pod pachę. - Więc.. nie jestem już wam dziś potrzebny.
- Jesteś nawet zbędny. - Szef zaczął mnie olewać. - Jak chcesz to idź do domu.
- Dzięki wielkie! - Mruknąłem zaskoczony. - Do widzenia!
- Do jutra! - Jak szalony wyleciałem z gabinetu. Im szybciej będę w domu, tym lepiej.
- Elix! Idziesz już? - Mój kumpel Marco klepnął mnie w ramię. - Myślałem że polecimy z chłopakami na piwo lub coś.
- Sorry stary, nie dziś. Już jestem umówiony. - Zaszedłem do mojego biura, złapałem marynarkę, teczkę z rysunkami i niemalże pobiegłem do samochodu.

Jechałem, wybijając na kierownicy rytm piosenki Placebo. Śpiewałem razem z wokalistą "Ashtray Heart", fałszując niemiłosiernie i ściągając na siebie pojedyncze spojrzenia zdziwionych kierowców. Ale miałem ich wszystkich gdzieś. Wracałem do domu. Do swojej świątyni, oazy i do kogoś, kogo kochałem.

- Jestem! - W domu roznosił się niesamowity zapach chilli. Rzuciłem papiery i marynarkę w kąt i popędziłem do kuchni. Coś bulgotało w garnkach. Zajrzałem do jednego z nich i zanurzyłem łyżkę w gęstym, aromatycznym sosie. Był pyszny.
- Nie podjadaj! - Poczułem uszczypnięcie w pośladek i całusa na policzku. Uśmiechnąłem się słodko.
- Antoine, wiesz że zarówno tobie, jak i twojej kuchni trudno się oprzeć. - Pocałowałem mojego chłopaka.
Tak, to jest to co zazwyczaj przekreśla mnie jako człowieka. Moja orientacja. Jestem geje. Ale jakim szczęśliwym!

Mój chłopak nazywa się Antoine Clay. Jest ode mnie młodszy o trzy lata, a poznaliśmy się ponad siedem lat temu. Parę stanowimy od czterech lat. Jest kucharzem w jednej z lepszych restauracji w mieście. Zresztą zasłużenie, bo nie ma lepszego niż on.
- Wiem że mówisz to tylko dlatego że jesteś głodny i chcesz żebym cię szybciej nakarmił. - Wystawił mi język. - Odsuń się, muszę to jeszcze doprawić.
Usiadłem przy stole i przyglądałem mu się uważnie. Był nieprzyzwoicie piękny: wycieniowane włosy w kolorze złotego blondu, intensywnie zielone oczy, lekko opalona skóra, pięknie wykrojone usta z charakterystyczną grubszą dolną wargą i kształtny nos. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany - wyglądał jakby ktoś go wyrzeźbił. Ideał. Obserwowanie go przy pracy również było niesamowite - sam czułem miłość i pasję do gotowania, choć jedyne co potrafiłem zrobić w kuchni to naleśniki. Przypominał szamana, który przygotowywał magiczną miksturę.
- Przebierz się. - Rzucił do mnie. - Jeśli poplamisz tę koszulę, to będzie się nadawała tylko jako szmata do podłogi. - Posłusznie poszedłem do sypialni, gdzie wciągnąłem na siebie stary t-shirt i dżinsy. Gdy wróciłem do kuchni Antoine skrzywił się na mój widok.
- Dlaczego nie chodzisz w spodniach, które ci kupiłem? Są o wiele wygodniejsze..
- Antoine, zrozum mnie wreszcie. Nikt prócz ciebie nie wygląda dobrze w tych... no jak one... haremkach?
- Ale miałbyś większą swobodę ruchów i mógłbyś zrobić tak. - Usiadł po turecku na krześle. - Widzisz?
- Oczywiście że mogę tak zrobić. Tylko mi się nie chce. - Zbyłem go, mając pełne usta.
- Mama nie mówiła że nie mówi się z pełną buzią? - Skarcił mnie.
- Mówiła. Ale mówiła też że geje są śmieciami w pięknym świecie stworzonym przez Boga, więc nie wiem czy warto jej słuchać. - Antoine odłożył sztućce i zaśmiał się głośno. Obaj pogodziliśmy się z faktem że moja rodzina nie zaakceptowała ani mojej orientacji, ani mojego partnera. Dwa dni temu matka przypomniała mi o tym jak bardzo mnie nie znosi przez telefon.
- Ale z jedzenia się nie żartuje. Jak było w pracy? Nie słyszałem jak wychodziłeś.
- Bo spałeś jak kamień. Coś ty robił w nocy?
- Oglądałem "Hellsinga" i skończyłem koło... trzeciej? - Antoine jest maniakiem mangi, anime i kultury japońskiej. Namiętnie kupował nowe mangi, a jego laptop zawalony był nowymi seriami. Starał się też czasem mówić do mnie po japońsku.
- Wracając do pracy.. To może być. Skończyłem w końcu projekt tego dworku. Wiesz że to ma być dom starców? - Antoine podniósł brew ze zdziwienia. - I mam dwa nowe zlecenia. Muszę je przejrzeć dzisiaj. A co u ciebie?
- Jutro zastępuję Fabiana, więc pewnie będę tak po północy w domu.. Zostawić ci jakiś obiad?
- Przestań, sam sobie coś zrobię.
- Kanapki to nie jest jedzenie, kochany. Zrobię ci rano coś na szybko, żebyś zjadł jak wrócisz po treningu. Pozmywasz po obiedzie?
- Później. Teraz chcę odpocząć. Jestem zmęczony i strasznie śpiący. - Rozłożyłem się na kanapie, włączając telewizor. Akurat leciało jakieś durne reality show. Po chwili przyszedł Antoine i wcisnął się w wolną szczelinę za mną, kładąc sobie głowę na moim obojczyku. Przytuliłem się do niego i przez chwilę leżeliśmy w ciszy. Nagle poczułem jak palce Ana gładzą mnie po brzuchu.
- Jesteś taki umięśniony... - Westchnął. - Gdy cię zobaczyłem po raz pierwszy byłem przekonany że jesteś zawodowym sportowcem. - Jego dłoń niebezpiecznie zbliżała się do guzika moich spodni. - Wiesz że nie kochaliśmy się od tygodnia?
- Serio? - Mruknąłem zaskoczony. - Nie wiedziałem że aż tyle.. Czemu nic nie mówiłeś?
- Wiesz.. miałeś problemy z matką, szefem... jeszcze ten stres... - Odwróciłem głowę, tak by spojrzeć mu w oczy. - Nie chciałem cię denerwować i... - Nie skończył, bo moje usta połączyły się z jego ustami. Chciałem odpokutować to zaniedbanie jego potrzeb. Bawiłem się jego językiem, aż w końcu złapałem go w pasie i położyłem na kanapie. Jęknął zaskoczony.
- Co ty... aaach! - Jęknął głośniej, gdy zacząłem całować jego szyję. Chwilę później poczułem jak robi się twardy. Oderwałem głowę od jego szyi, by pieścić jego sutki. An wplótł palce w moje włosy. Delikatnie podszczypywałem wolny sutek, sprawiając że mój chłopak wił się pode mną jak wąż.
- Elix przestań mnie tak torturować. - Mruknął. - Zejdź niżej, błagam cię.
Powoli całowałem jego brzuch, schodząc coraz niżej. Antoine był rozpalony do czerwoności. Pragnąłem go tak bardzo. Ściągnąłem mu spodnie wraz z bielizną i po chwili leżał przede mną niezwykle bezbronny, nagi i taki piękny. Szybko ściągnąłem t-shirt przez głowę i przez parę sekund obserwowałem jego idealne ciało.
- Długo będziesz się jeszcze tak ociągał? - Syknął mój chłopak. Roześmiałem się i nachyliłem, by móc go pocałować. An przestał mnie całować. - Dupek z ciebie, wiesz? Dlaczego zawsze mnie tak męczysz?
Nic nie mówiłem. Uśmiechnąłem się i wycałowałem całą dróżkę do jego męskości, centymetr po centymetrze. Gdy dotarłem do końca, uśmiechnąłem się jeszcze raz. Jest taki niecierpliwy. Wsadziłem delikatnie główkę jego penisa do ust. An krzyknął.
Zacząłem go pieścić. Delikatnie ssałem i lizałem gruby organ wypełniający moje usta. Szybko poruszałem się w górę i w dół, a Antoine trzymał ręce na mojej głowie, by od czasu do czasu regulować tempo. Cały czas słyszałem jego jęki i wzdychania, co sprawiało że pieściłem go z większą przyjemnością. Po kilku minutach wbił paznokcie w moje skronie. Zawsze tak robił, gdy znajdował się blisko finishu. Wsadziłem sobie całą jego męskość do ust, ssąc coraz intensywniej. Długi jęk Ana zachęcił mnie do kontynuowania pieszczoty. W końcu poczułem słony smak jego nasienia w ustach. Wyjąłem go z ust, a on niespodziewanie wystrzelił jeszcze raz. Poczułem jak sperma ścieka mi po twarzy.
- O matko! Chusteczki, gdzie są chusteczki?! - Antoine spanikował i złapał paczkę jednorazowych chusteczek. Po chwili byłem względnie czysty. Podsadził mi jeszcze jedną pod usta, bym wypluł to co mam w środku, ale pokręciłem głową i połknąłem wszystko. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- A więc jestem dupkiem? - Pocałowałem go w czoło.
- Ale kochanym dupkiem. - Znowu położył się na kanapie i wyciągnął ramiona. - Przytul mnie.
- Chwila. - Wstałem z kanapy i poszedłem do łazienki, skąd wziąłem lubrykant. To jeszcze nie koniec.
- Co ty.. - Antoine spojrzał na buteleczkę, a potem na mnie. Ściągnąłem spodnie i bokserki. An chciał się podnieść, ale zatrzymałem go ruchem dłoni.
- Leż. - Wycisnąłem sobie lubrykant na dłoń, a następnie nawilżyłem zarówno jego jak i siebie. - Chcę cię widzieć. - Mruknąłem, wchodząc w niego. Jęknąłem głośno, gdyż było to niesamowicie przyjemne. Zacząłem poruszać się coraz szybciej.
- Chodź do mnie. - An przyciągnął mnie do siebie . - Wiesz że cię kocham? - Mruknął, kładąc mi dłonie na barkach.
- Ja ciebie też. - Spojrzałem na niego. Tak bardzo go kochałem. Tak bardzo go pragnąłem. An wbił mi paznokcie w skórę. Zbliżyłem się do niego jeszcze bardziej. Przez chwile pokój wypełniały tylko nasze jęki i wzdychania.
- Możesz dojść we mnie. - An całował mój obojczyk, a ja poczułem że rzeczywiście zbliżam się do końca. Spojrzałem mu w oczy. Kusząco przegryzł wargę. - Nie krępuj się.
Wykonałem parę głębszych ruchów, czując jak przez moje ciało przechodzi dreszcz rozkoszy. Rozkoszowałem się tym momentem przyjemności, po czym opadłem na mojego ukochanego. Przez parę chwil oddychaliśmy głośno.
- Jesteś niesamowity. - Pocałowałem Antoine'a.
- Ty też. - Złapał mnie w pasie i okręcił tak że to on był teraz na górze. - Rozbudziłeś się już? - Przejechał ustami po mojej szyi.
- No pewnie. - Mruknąłem zadowolony, licząc na drugą rundę.
- No to idź pozmywać. - Antoine pocałował mnie w nos, zeskoczył ze mnie i roześmiany pobiegł do łazienki. Przez sekundę miałem nadzieję że tylko żartował, ale niestety - nie żartował. Ciężko podniosłem się z kanapy, ubrałem i poczłapałem w kierunku kuchni.


Uffff.... trochę długie, ale mam nadzieję że fajne. Dajcie znać co i jak ;)

Trochę na sam początek.

Jestem Ashtray, na tym blogu chcę podzielić się z wami historią miłosną, mojego autorstwa. Może nie każdemu z was przypadnie ona do gustu, jednak wierzę że znajdą się miłośnicy takich historii :) Dla wielu osób może to być lekko kontrowersyjna opowieść, jednak jak wiemy kontrowersja jest teraz w modzie. Wszystko co tu znajdziecie wymyślałam sama i nikt mi w tym nie pomagał, a co za tym idzie nie czerpałam inspiracji z blogów, filmów itp. Tylko moja chora wyobraźnia. No to by było na tyle. W razie czego jestem otwarta na pytania :)