sobota, 21 września 2013

Rozdział 4: Niespodzianka

- An, musimy w końcu o tym pogadać. – Próbowałem zmusić swojego chłopaka do zwierzeń już jakieś dwie godziny.
- Elix, nie dziś. Jesteś zmęczony i możesz to wszystko źle zrozumieć. – An odwrócił się od ekranu laptopa z wyraźnie zdenerwowaną miną. – A nie chcę mieć na głowie jeszcze kłótni z tobą.
- Wspaniale. – Syknąłem zdenerwowany.  – Jak zawsze, zamiast znaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu i się wygadać, ty wolisz trzymać to w sobie. Myślałem że przez te siedem lat zmądrzejesz.  – Antoine wstał z fotela. Chyba go wkurzyłem.
- I kto to mówi? – Stanęliśmy twarzą w twarz. – Ty natomiast musisz wiedzieć wszystko, nieważne czy ciebie to dotyczy czy nie.
- Nie chcę wiedzieć wszystkiego. – Wkurzał mnie swoimi słowami. – Tylko w momencie gdy mój chłopak wraca do domu wkurzony na cały świat i mnie gwałci, chyba nie dziwne że chcę wiedzieć co się dzieje. Zrozum, nigdy tak się nie zachowywałeś. Powiedz mi o co chodzi, wiesz że ci pomogę.  – Postanowiłem zmienić taktykę. Muszę być dla niego miły i obiecać mu nagrodę. Wtedy mi powie. – An, wiesz że możesz mi zaufać. – Moje usta zetknęły się z jego ustami. Opierał się przez chwilę, ale w końcu jego wargi wtopiły się w moje.  Całowałem go przez chwilę, aż w końcu An odsunął głowę.
- Nie powinienem.. Nie jesteś dziś w nastroju… - Mruknął.
- Tutaj chodzi o ciebie. Chcę ci pomóc. – Pogładziłem go po policzku. Przez chwilę obserwowałem jak bije się z myślami.
- Dobrze, ale nie bądź na mnie zły. – Złapał mnie za rękę i pociągnął na kanapę. –  Elix, nie wiem jak to się stało, ale  przedwczoraj w pracy przyszedł do mnie Danny. – Krew zaczęła mi wrzeć w żyłach. – I zaproponował mi spotkanie, jeśli wiesz o czym mówię.  – Ścisnąłem pięść.
- Dlaczego przylazł do ciebie właśnie teraz? 
- Nie wiem, może usłyszał… - An przerwał w pół zdania. – Jezu, ktoś mu powiedział.
- Powiedział co?
- Elix, błagam nie denerwuj się… - Antoine spojrzał mi w oczy. Były pełne łez. – Ostatnio spotkałem Tima, a jak wiesz on nadal sypia z Dannym. No i po dłuższej rozmowie trochę mu naopowiadałem.
- Co mu powiedziałeś? -  Coś w sercu podpowiadało mi że to nie będzie przyjemne.
- Że od jakiegoś czasu nasz seks nie jest taki jak kiedyś i chciałbym coś w nim zmienić. – Wypowiedział to zdanie bardzo szybko, bojąc się mojej reakcji. Poczułem jakbym dostał w twarz.
- Rozmawiasz na takie tematy z innymi, zamiast ze mną? – Odwróciłem wzrok.
- To nie tak.. Ja chciałem.. Może Tim by mi coś doradził.. Bo sam zauważyłeś chyba że nie kochamy się tak często…
- Ale nie rozpowiadam tego każdej osobie, którą spotykam! – Wrzasnąłem, wstając z kanapy.  – Sam przecież wiesz jak to działa. W tym środowisku nikt nie ma prywatności. A zwłaszcza w środowisku byłych czy obecnych kochanków Dannego. Nie wierze jak mogłeś to zrobić. – Prychnąłem.
-  Przepraszam! – Mój chłopak niemalże rzucił się na mnie. – Wiem że zrobiłem źle, ale nie miałem się komu wygadać. A Tima zawsze lubiłem, nie wiedziałem że może zrobić coś takiego. Ale powiedziałem Dannemu że go nie chcę, bo mam ciebie.  Wybacz mi, proszę cię. – Jego dłonie zacisnęły się w mojej talii. – On już nic dla mnie nie znaczy. 
- Tak? To dlaczego aż tak bardzo się wkurzyłeś? – Spojrzałem na niego spode łba. –  Może zdenerwował cię fakt, że Danny zaproponował ci seks, a ty zwyczajnie nie mogłeś?  - Wiem, jestem potworem.
- Nie.. Tylko.. Boże. – An położył głowę na moim ramieniu. – Chciałbym żeby między nami było czasem tak, jak było kiedyś. Nie tylko między mną, a nim, ale między nami. Gdy okazywanie uczuć nie było wymuszone lub przeczekane przez parę tygodni, tylko naturalne, dzikie i niesamowicie gorące i ekscytujące. Nie mów że za tym nie tęsknisz. – Spojrzał mi w oczy.
- Ale to nie zmienia faktu, że powinieneś rozmawiać o tym ze mną, a nie z innymi facetami. Bo to tylko i wyłącznie nasza sprawa, An. I nie próbuj się przede mną tłumaczyć. – Uciszyłem go, zanim zdążył otworzyć usta. –  Jeszcze do tego wrócimy, ale nie razie nie mam ochoty nawet na ciebie patrzeć. – Syknąłem i niemalże odepchnąłem go od siebie. Co mi odwaliło? Nie wiem. Ale byłem na niego wściekły. Ale za co? Za to że chciał jakoś naprawić to co spieprzyłem? Bo to głównie moja wina. Ja nagle poświęciłem się pracy, przestałem mieć dla niego czas. To on inicjował wszystko, a ja tylko korzystałem. Dupek z ciebie, Frencer.

Poszedłem pod prysznic. Powinienem się uspokoić i przemyśleć to wszystko. Jakby nie patrzeć An nie zrobił niczego złego. Zawsze mieli z Timem dobry kontakt i pomagali sobie w trudnych chwilach. Tak było i tym razem.  Chciał dobrze. I dostał za to opieprz. Ze złością przywaliłem w półkę z szamponem i żelem pod prysznic. Wszystko spadło z hukiem na ziemię.
- Wszystko w porządku? – Antoine zapukał w drzwi . Nie odezwałem się. Chciało mi się płakać. Jestem najgorszym facetem świata. – Elix! – Drzwi się otworzyły. – Nic ci nie jest? – Odsunął drzwi od prysznica. Spojrzał na mnie uważnie i zaczął się rozbierać. – Co ja się z tobą mam… - Dołączył do mnie.
- Jestem najgorszym facetem świata. – Przytuliłem się do niego. – Co ty jeszcze ze mną robisz?
- Nie jesteś najgorszy. Tylko czasem się tak zachowujesz. – Cmoknął mnie w głowę. – Rozchmurz się.
- Ale przed chwilą opieprzyłem cię za to że chciałeś dobrze. Jak możesz mnie pocieszać?
- Obaj popełniliśmy błąd i powinniśmy go naprawić. Ale to jak opadną emocje. Wyjdziemy z tego. – Podniósł mi brodę i cmoknął mnie w usta. – Wychodziliśmy z gorszych sytuacji. – Poczułem niesamowite ciepło w sercu. Mój An, mój kochany, słodki An, który sprawia że czuję że żyję.  Moje usta zetknęły się z jego ustami. Pocałowałem go bardzo namiętnie. Przejechałem dłońmi po jego plecach, zatrzymując się na pośladkach. Delikatnie je ścisnąłem, a An jęknął głośno.
- Chodźmy stąd. – Zarządziłem. – Prosto do sypialni. 
Przemieściliśmy się z prędkością światła. Od razu rzuciłem mojego chłopaka na łóżko.  Przez chwilę obściskiwaliśmy się na łóżku jak para nastolatków. Powróciły wspomnienia naszych pierwszych wspólnych nocy. Tyle się zmieniło..  Moje usta przejechały po jego szyi. Prócz jednego. Nadal kochałem go jak szalony.  I on chyba kochał mnie.  Palce Antoine’a wplotły się w moje włosy. Wygiął plecy w łuk. Nie przerywałem pieszczoty, bo poczułem że robi się twardy.
- Elix, co ty ze mną robisz? – An zamruczał w przerwach pomiędzy jękami.
- Naprawiam to co zepsułem.  –  Nagle jego nogi znalazły się na moich ramionach i chwilę później wszedłem w niego. Rozkoszowałem się każdą sekundą spędzoną w środku i nie mogłem opanować pomruków rozkoszy.
- Elix, poczekaj. – Antoine przerwał mi w środku akcji. Spojrzałem na niego zdezorientowany.
- O co chodzi?
- Spróbujmy inaczej. – Złapał mnie w pasie i przekręcił tak że to ja leżałem na dole. Antoine spojrzał na mnie z góry z niekrywaną satysfakcją. –  Nigdy nie kochaliśmy się na kowbojkę. – Przegryzł wargę i przejął kontrolę nad wszystkim.  Obserwowałem go w akcji. Był po prostu piękny.  Obserwowałem jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, brzuch z wytatuowanym z boku feniksem , jego błyszczące blond włosy, które czasem zdawały się złote. Och Antoine, co ty ze mną robisz?
- Dobrze ci? – Spytał po dłuższej chwili.
- Jak w niebie. – Wyjęczałem. – Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę. – Pochylił się nade mną.
- Znajdę sposób. – Mruknął. – Dokończ. – Ugryzł moją wargę, a ja wypchnąłem biodra do przodu i przez chwilę pracowałem na najwyższych obrotach.
Orgazm przyszedł nagle, szarpnął mną tak że nie mogłem leżeć spokojnie. Prawie krzyknąłem i przycisnąłem mojego chłopaka do siebie. Oddychałem ciężko, zmęczony całą akcją, jednak wiedziałem że to jeszcze nie koniec.
- Wyglądasz słodko. – Mój chłopak pocałował mnie w czubek nosa. – Teraz ja! – Podniósł mnie i przerzucił na brzuch. Lekko skrzywiłem się gdy we mnie wszedł, ale parę minut później dyskomfort zamienił się w dość przyjemne uczucie. An w przeciwieństwie do mnie lubił powolny, delikatny seks. Jego palce pieściły moje sutki, a jego klatka piersiowa przytuliła się do moich pleców. Słyszałem tylko długie, głębokie westchnienia. Nagle zaczął podgryzać mój kark.
- To łaskocze! – Zawołałem, próbując się nie roześmiać. – Nie rób tak, bo zaraz wybuchnę śmiechem! Aaan! – Krzyknąłem, prawie zanosząc się ze śmiechu.
- Przepraszam. – Szepnął, wchodząc we mnie jeszcze głębiej.  Po dłuższej chwili wypełnionej westchnieniami Antoine wbił paznokcie w moją klatkę piersiową i skończył. Obaj padliśmy wyczerpani na łóżko, sapiąc ciężko.
- Wiesz że cię kocham? – Słowa Ana przerwały słodką ciszę pomiędzy nami.
- Ja ciebie też. – Przytuliłem się do niego.  To będzie dobra noc.


Ktoś dobijał się do drzwi. W sobotę o 8 rano.
- Idź otworzyć. – Klepnąłem Ana w plecy. – I opieprz ktokolwiek by to nie był.
- Chyba cię pogrzało, ja jeszcze śpię.  – Warknął, przykrywając się kołdrą. – To pewnie ktoś do ciebie.
- Wtedy powiesz że mnie nie ma. No idź! – An ciężko zwlókł się z łóżka.
- Nienawidzę cię. – Przetransportował się przez mieszkanie. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
- Dzień dobry! – Usłyszałem TEN głos. Doskonale wiedziałem do kogo on należał. – Czy zastałem pana Elixa Frencera?
- Taaaak, jest… - Antoine jakby stracił zdolność mówienia. – U siebie.. Zaraz go zawołam… Proszę wejść no i ten.. zaczekać chwilę. Zaraz wracam. – Chwila ciszy. – Elix! – An skoczył na łóżko. – Wstawaj, ubieraj się! Musisz to zobaczyć! Chyba ten twój pracodawca! Jezusie, człowieku rusz się!
Natychmiast wyskoczyłem z prześcieradła i zgarnąłem ciuchy z podłogi. Były Antoine’a, ale nie zawracałem sobie tym głowy. Mój chłopak w tym czasie też zdążył się ubrać.
- Jak wyglądam? – Spytałem poprawiając włosy.
- Całkiem nieźle. W tym swetrze wyglądasz lepiej niż ja. – Mruknął.
- Dobra, idę do niego… - Przeszedłem przez salon, kierując się do przedpokoju. Tam był człowiek, który niewątpliwie był dziwny. I dla którego pracowałem.
- Dzień dobry, jestem… - Przywitałem się radośnie, nie kończąc zdania.  To co zobaczyłem, niemiłosiernie mnie zaskoczyło…

3 komentarze:

  1. No ale nie w takim momencie!! xD
    Rozdział super, tylko że teraz będę się zastanawiać kto to może być;p
    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurde. Aj, ja to zawsze muszę spotykać fajne blogi, które dopiero się rozkręcają. Gdyby tak ten blog już miał wiele lat nie musiałabym czekać na notki i nie przejmowałabym się zakończeń w takich momentach... ;p No nic będę sobie czekać. Właśnie od czterech dni czytam sobie takie zajebiste opowiadanie, a tu się po 56 rozdziałach okazuje, że opowiadanie jest zawieszone od roku. :( Mam nadzieję, ze ty takiego grzechu nie popełnisz... ;D I jeszcze liczę na to, że w ramach naszego pięciodniowo - wyczekiwanego weekendu zrobisz swoim czytelnikom prezent i wstawisz B.I.G notkę. ;P
    Pozdrawiam i dużo meega wielkiej, popędzającej do blogowej roboty weny życzę. xD

    OdpowiedzUsuń