niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 16 - Radość

Nie aż tak długa, ale mieszcząca się w mojej normie! Miłego czytania!

***

Po świętach mój chłopak rozpieszczał mnie jak nigdy dotąd. Powód? Jako prezent wręczyłem mu dwa bilety na samolot do Barcelony wraz z zabukowanym terminem na tygodniowy pobyt w hotelu. Skoro w tym roku będzie już jakoś pięć lat, odkąd jesteśmy razem... Czemu nie uczcić tego w wyjątkowy sposób? A że moje blond-słodkości zawsze chciały pojechać do Hiszpanii.. Kochający Elix zrobił co w jego mocy. Choć wymagało to wiele zachodu. Zwłaszcza dostosowanie mu urlopu na te parę dni. Ale opłacało się. Antoine był szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu. Robiło mi się ciepło na sercu, gdy tylko pomyślałem o jego uśmiechu.
Ale święta minęły, sylwester również i obaj musieliśmy wrócić do szarej rzeczywistości, na którą składała się w większości praca. Jednak dziś udało mi się wymknąć wcześniej i zajechałem na trening kick-boxingu. Nie było mnie tu już parę tygodni, co niestety dało się zauważyć po mojej kondycji.
- Stary, całe szczęście że wróciłeś! - Adrian, mój kumpel, chyba strasznie ucieszył się na mój widok. - Myśleliśmy że umarłeś. Co się stało że tak długo cię nie było?
- Mam straszny zapieprz w pracy. - Worek treningowy podskakiwał jak szalony.
- Ta, zapieprz w pracy. Pewnie znalazł sobie dziewczynę. - Była nas trójka – ja, Adrian i Daniel. Daniel odkąd pamiętam chciał mi znaleźć partnerkę. Tak, nie przyznałem się im że jestem gejem. Zbytnio się bałem. -Elix, pochwal się nam w końcu. Musisz spędzać czas z ukochaną, prawda?
-Dlaczego go tak o to wypytujesz? - Do sali wszedł jakiś chłopak. Na oko był tuż przed trzydziestką, średniego wzrostu, jasny blondyn. Spojrzał się na mnie podejrzliwie. - Ty jesteś Elix, prawda? Jestem Kajetan. - Wyciągnął do mnie rękę. Przywitałem się z nim.
- Siemasz!
- Chłopaki trochę mi o tobie opowiadali...
- Taaak? - Spojrzałem się na kumpli z dziwnym uśmiechem. - Zawsze sądziłem że się we mnie podkochują..
- Nie pochlebiaj sobie, księżniczko! Jesteś zbyt leniwy, żebym się w tobie zakochał! - Adrian zaśmiał się głośno.
- Pewnie po nocach śnisz o kimś takim jak ja!
- Nie zdziwiłbym się. Zawsze mi wyglądał na geja... - Daniel dostał w głowę rękawicą, a ja trochę się zaniepokoiłem. Powinienem im powiedzieć. Ale czy wtedy nie byłoby tak jak w ostatniej klasie liceum, gdy ktoś odkrył że wolę facetów? Gdyby nie Lykke i pomoc pewniej dziewczyny w zatuszowaniu tego faktu, skończyłbym z głową w muszli klozetowej. Nie chciałem tego powtarzać. Ale... przecież oni są dorośli... Co nie znaczy że nie mogą się tak zachować.. Wiem co się dzieje na świecie, jak bardzo ludzie nienawidzą gejów. Widziałem wszelkie manifestacje, petycje proponujące 'usunięcie tego wynaturzenia ze świata”. Więc bezpieczniej będzie się nie przyznawać. Chociaż z drugiej strony... czy mam się ukrywać przez całe życie? Nie! Ale.. cholera nie powiem im. Jeszcze jest tu ten nowy... Ja pierdole, problemy dorosłych...
- Księżniczko, co ty na to? - Głos Adriana przywołał mnie do porządku.
- Na co?
- Żeby po treningu pójść we czwórkę na piwo. Powinniście się z młodym lepiej poznać, pasuje do naszej dziwnej trójki.
- Dobra, nie ma problemu. Tylko dajcie mi na początku spalić trochę kalorii po świętach, bo czuję że przytyłem.
- To dawaj na małą rozgrzewkę. - Daniel wykonał kilka ciosów w powietrze. - Dam ci popalić!

- Pracujesz u Jacobiego?! - Kajetan spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Tymczasowo. Projektowałem jego dom, a on zechciał żebym był przy budowie przez cały czas. Nie wiem po co, ale dobrze mi za to płaci. A czemu pytasz?
- Bo pracuję w jego firmie!
- Serio? Ej, czym on się tak naprawdę zajmuje?
- Nie wiesz? Ma wydawnictwo, całkiem znane. Teraz prócz zwykłych książek, wydaje też komiksy i mangi. Pracuję jako edytor w mangach.
- To całkiem nieźle. Nie masz czasami wrażenia, że... - Nie mogłem znaleźć ładnego synonimu.
- Świr i czub? - Dokończył z uśmiechem. - Tak, to psychol.
- Wyobraź sobie że był czas, kiedy chciał zostać nauczycielem.
- No co ty gadasz?! Biedne dzieciaki...
- Patrz, jaka przyjaźń! - Daniel klepnął mnie w ramię. W knajpie było całkiem sporo osób. Głównie młodych facetów, którzy tak jak my postanowili zrobić sobie męski wieczór. - Dobrze że w końcu do nas wróciłeś, wiesz? Jeszcze z miesiąc siedzenia w domu, a zrobiłaby się z ciebie baryłka!
- Przesadzasz! Dalej jestem szczuplutki!
- Ale mięśni już nie masz takich jak parę lat temu..
- Ty też nie masz... To dlatego że się starzejemy..
Młoda kelnerka przyszła do naszego stolika i postawiła przede mną kolejne piwo. Spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Nie zamawiałem kolejnego...
- To na koszt firmy. - Uśmiechnęła się zalotnie i odeszła, kręcąc biodrami. Kumple spojrzeli na mnie z podziwem.
- Stary, jak ty to robisz? - Kajetan nie mógł wyjść z podziwu.
- Ja? Nic. - Wzruszyłem obojętnie ramionami.
- Nie wytrzymam! - Adrian walnął pięścią w stół. - Muszę cię o coś zapytać!
- Hm?
- Już od dawna chciałem cię o to zapytać.. Ty jesteś gejem, prawda?
Wszystkie czynności życiowe w organizmie na chwilę mi zamarły. Jezu, co ja mam powiedzieć? CO JA MAM POWIEDZIEĆ?! Kurwa. Ja pierdole.
- Tak... Jestem gejem. - Przy naszym stoliku przez chwilę było cicho. Wszyscy trzej przyglądali mi się w skupieniu. Nowy był szczerze zaskoczony. Adrian i Daniel... niekoniecznie?
- Czemu się nie przyznawałeś? Myślałem że jesteśmy kumplami!
- Wiecie.. W tych czasach nie jest to coś, czym chwalisz się każdemu... Wiecie jak reagują ludzie...
- Ale chyba nie sądzisz że któryś z nas jest jakimś pierdolonym pomyleńcem, który napierdoli cię w ciemnym zakątku bo wolisz facetów? - Daniel przewrócił oczami. - Nowy, masz ochotę mu obić mordę?
- Skąd! - Kajetan bardzo oburzył się na te słowa. - Nie przeszkadza mi to, chociaż... Nie będziesz mnie podrywał, prawda?
- Nie jesteś w moim typie. - Pokręciłem głową. - W ogóle jak się domyśliłeś?
- Nie domyśliłem. Moja siostra pracuje w tej restauracji w centrum, pewnie ją kojarzysz. Jeden z lokali, na które mnie nie stać. No i ma tam podobno bardzo zdolnego chłopaka imieniem Antoine. No i zawsze mi o tym opowiada – że taki słodki, śliczny, uroczy itepe, itede. I raz wspomniała że owy Antoine ma chłopaka o dziwnym imieniu Elix. Ilu znasz facetów o tym imieniu?
- No cóż.. Wiedziałem że nie będę się mógł wiecznie ukrywać...
- Pamiętaj, że nam to nie przeszkadza. Ani trochę! - Adrian uśmiechnął się do mnie, stukając swoją szklanką z piwem o moją. Czego ja się bałem? Przecież to...
- CO?! Któryś z nich to jebany pedał!? - Paru gości spojrzało w naszą stronę. - Ja pierdole, pedalstwo robi się kurwa zaraźliwe, czy co?
Spuściłem wzrok. Nie. Nigdy nie będzie dobrze.
- Przepraszam, chłopaki. - Wymamrotałem.
- Który z was czepia się naszej miłości?! - Daniel spojrzał na stolik, z którego dobiegały obelgi. Następnie odwrócił się w stronę Adriana i go pocałował. Adrian w odpowiedzi zarzucił mu ręce na kark i przyciągnął do siebie. Patrzyłem na nich jak osłupiały. O cholera! Co oni robią?! Przecież... - Nikt nas nie powstrzyma, wiec darujcie sobie te dziecinne gadki! Spierdalajcie! - Przyjaciel pokazał im środkowy palec. Przez chwilę panowała tu grobowa cisza.
- Idziemy stąd. Nie będę patrzył na te patologie! - Głośna gromada wyszła, rzucając nam nienawistne spojrzenia. Nagle nie umiałem powstrzymać chichotu.
- Jeśli któryś z was powie mojej narzeczonej, to zginie! - Zagroził nam Adrian.
- Całkiem nieźle całujesz. - Daniel wysłał mu powietrznego buziaka. - Ej, tak właściwie to nie ma różnicy, czy całujesz faceta, czy babkę.
- Z seksem jest to samo? - Kajetan przyjrzał mi się uważnie.
- Nie mam porównania.
- Nie robiłeś tego z kobietą?
- No nie. Od początku tylko faceci...
- I jak to wygląda? - Pytanie mnie rozwaliło.
- Na trzeźwo na pewno ci na nie nie odpowiem!

Zanim zorientowałem się że nie wrócę po alkoholu samochodem do domu minęły dobre cztery piwa.
- Muszę zadzwonić po mojego chłopaka... - Wyjąłem telefon.
- Oooo, poznamy go w końcu! - Koledzy, całkiem nieźle podchmieleni, strasznie się ucieszyli.
- Cicho bądźcie wy... Antoine! Hej! Śpisz już?
- Nie, nie śpię. Co jest? - Głos miał jakiś niemrawy.
- Słuchaj, czy dałbyś radę wsiąść w taksówkę i przyjechać do mnie, bo nie wrócę samochodem po piwie?
- Pewnie dałbym. Gdzie jesteś?
Dałem mu namiary i rozłączyłem się. Był jakiś nieswój. Ciekawe czy coś się stało...
- Przyjedzie? - Nadal nie dawali mi spokoju.
- Powiedział że tak. Tylko był jakiś niemrawy...
- Wściekł się że nie powiedziałeś mu gdzie idziesz.
Olśniło mnie. To było możliwe. Cholera jasna. Zawsze go ochrzaniałem, jak wychodził gdzieś i nic mi nie mówił, a sam zrobiłem dokładnie to samo. Będę go musiał przeprosić.

- Nie mogę uwierzyć, że zaraz go poznam! - Adrian cieszył się jak małe dziecko. Nie wiem nawet czemu.
- To ten wysoki blondyn? - Spojrzałem w stronę, którą pokazywał Daniel. Antoine stał nonszalancko oparty o samochód, w czarnej, skórzanej kurtce i prostych dżinsach. - Uaa, sam bym na niego poleciał...
- Cześć.. - Mój chłopak chyba nas usłyszał, bo uśmiechnął się półgębkiem.
- Cześć, to moi koledzy z kick-boxingu. - Przedstawiłem ich sobie. - A to jest mój chłopak, Antoine.
Przez chwilę chłopaki pogadali o wszystkim i o niczym, a następnie każdy z nas poszedł w swoją stronę. Wsiedliśmy do samochodu.
- Mógłbyś zadzwonić, wiesz? - Powiedział po paru sekundach ciszy.
- Wiem, przepraszam cię! Ale to tak nagle wyszło, wiesz.. Zaproponowali jedno piwo, a skończyło się.. Tak jak się skończyło..
- Powiedziałeś im o nas? Jestem szczerze zaskoczony. Jesteśmy razem od czterech lat, a zawsze jak wpadaliśmy na twoich znajomych, nie tłumaczyłeś im kim dla ciebie jestem. - Rzeczywistość boleśnie mnie uderzyła. Faktycznie. Przez cały ten czas według innych Antoine był tylko moim kumplem. Przynajmniej starałem się żeby tak myśleli. - Ale to nieistotne. - Zaśmiał się do siebie i włączył radio. Nie odezwałem się do niego przez całą drogę.

- Przepraszam cię. - Objąłem go od tyłu, gdy stał przy kuchni. - Przepraszam cię, Antoine. Jestem takim kretynem.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za to że nikomu o nas nie mówiłem. Że wszyscy myślą że jesteśmy tylko znajomymi. Nie powinienem tego robić, ale... ja tak bardzo boję się cudzej opinii, że ten strach przed tym, że ktoś może mnie z tego powodu prześladować był paraliżujący.
- Nic się nie stało. To normalne, że człowiek się boi, ale... Było mi trochę smutno, myślałem że się mnie wstydzisz, albo coś. - Odwrócił się w moją stronę i westchnął. Wydawał się niesamowicie smutny.
- Od dzisiaj koniec z tym. - Oparłem swoje czoło o jego. Spojrzał na mnie zaintrygowany. - Koniec ze strachem. Mam gdzieś co powiedzą ludzie, liczysz się tylko ty. A żeby pochwalić się naszym szczęśliwym związkiem... Ustawię sobie zmianę statusu na Facebooku. I oznaczę tam ciebie.
An przez chwile przyglądał mi się w milczeniu. A potem wybuchnął takim śmiechem, że aż trochę mnie opluł.
- Serio? Portal społecznościowy ma ci w tym pomóc? - Zapytał, w przerwie pomiędzy salwami śmiechu.
- No, a nie? - Oburzyłem się. - Mam tam znajomych ze szkoły, z pracy, szefa, ludzi z mojego miasteczka.. Nie wszystkich ich spotkamy. A chcę, żeby wszyscy wiedzieli! - Cmoknąłem go w nos. Uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Skoro tak... To nie będę stał ci na drodze.

W środku nocy obudziło mnie głuche walnięcie. Nie do końca rozbudzony otworzyłem oczy. Ku najwyższemu zdziwieniu w łóżku leżałem tylko ja i Mika.
- An, gdzie jesteś?
- Na podłodze.
- Co ty do cholery tam robisz?
- Kot mnie zwalił.
- Coo?
- Rozpychała się, rozpychała, aż w końcu spadłem. - Wstał.
- To weź ją wywal. Ma swoje posłanie.
- Ale wygląda tak słodko jak śpi... - Wygiął usta w podkówkę. - Wtulę się w ciebie, to się zmieścimy.
- Chyba śnisz.
- Nie, ale zaraz będę.. - Władował się za mnie, delikatnie przesuwając kota. Mika nawet się nie poruszyła. - I co, jest tak źle?
- Będzie źle jak zaśniesz. Wiercisz się jak cholera.
- Odwrócisz się do mnie?
- Nie.
- A mogę cię przytulić?
- Nie.
- Ech. - Westchnął, obejmując mnie w pasie. Przylgnął do mnie, wtulając nos w mój kark. Chcąc, nie chcąc, ścisnąłem jego dłoń. Poczułem cmoknięcie. - A tak się przed tym broniłeś... - Chwilę później zasnął. Jego cichy, miarowy oddech w jakiś sposób mnie uspokajał. Zabawne, jest jedyną osobą, przy której się relaksuje i wyciszam, ale również i jedynym przy którym tracę kontrolę. Przy nim posmakowałem wszystkich znanych człowiekowi emocji – byłem przy nim zazdrosny, niespokojny, nienawidziłem go i pożądałem, byłem zakochany i zdesperowany brakiem jego osoby. Byłem przy nim szczęśliwy i nieszczęśliwy. Do wyboru, do koloru. A teraz? Jest dobrze. Ba, jest bardzo dobrze! Kocham go całym sercem i nie chcę opuszczać, dopóki nie umrę.. Ciekawe czy on ma tak samo?
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Co za chłopak.. A był takim dzieckiem...
Nagle coś mną szarpnęło i zanim się zorientowałem, leżałem na podłodze. Taak... Antoine zaczął się wiercić.
- Elix, co ty odwalasz? - Spojrzał na mnie zaspany. - Przestań się wygłupiać i wracaj do łóżka.
- To twoja sprawka, mongole. - Warknąłem.
- Tak? Nic takiego nie pamiętam. - Rozłożył się wygodniej. - No kładź się w końcu.
- Idę spać na kanapę! A wy sobie z koteczkiem śpijcie dalej! - Złapałem poduszkę i koc. Rozłożyłem się wygodnie w salonie. Całe szczęście, że kupiliśmy dość dużą i całkiem wygodną kanapę. Jak przyszło co do czego, można się było wyspać. W końcu spokój. Mogę sobie pospać. Ciche kroki do salonu trochę mnie zaniepokoiły.
- Nie po to mamy wspólne łóżko, żebym w dni wolne od pracy nie spał razem z tobą. - Warknął mój chłopak, kładąc się tuż obok. - A ty nie masz prawa się obrażać za moje dobre serce. Jak jesteś taki mądry, to sam wywal tego kota.
- Dlatego zostawiłem was samych. Żebyście mogli się wyspać.
- Wysypiam się tylko z tobą. - An pocałował mnie w ucho. - Dostanę buziaka na dobranoc?
- Nie dostaniesz. - Parsknąłem.
- No to sobie sam go wezmę. - Położył mnie na plecach, a ręce położył mi na przedramionach. Nie mogłem się ruszyć. Mogłem tylko na niego patrzeć. Pomimo że w pokoju było ciemno, widziałem dokładnie zarys jego twarzy. Jest nieziemsko przystojny.
- Jesteś piękny, wiesz? - Szepnąłem cicho. Antoine zachichotał.
- Dobranoc, Elix. - Czuły buziak, który od niego dostałem, zawrócił mi w głowie.
- Dobranoc Antoine...
Resztę nocy przespałem jak kamień, wtulony w mojego ukochanego, czując bezpieczeństwo i ciepło, jakiego nie umiałem dotąd docenić.

- Elix! Moja zmiana statusu ma już 87 „lubię to” i tylko trzy negatywne komentarze!! - Mój chłopak pomachał mi telefonem przed nosem.
- Wejdź na mojego, to też sprawdzę. - Trochę się bałem. W końcu ani w pracy, ani w towarzystwie ludzie nie wiedzieli. Z lękiem spojrzałem na paręnaście powiadomień. Kliknąłem na zmianę statusu i szczerze mnie zamurowało. 120 polubień, a pod spodem nie mniejsza liczba komentarzy: „No w końcu się przyznaliście, szczęścia słodziaki!” „Brawo stary za odwagę!” „Buuuu, taka dupera już nie do wzięcia!” itp. Z przerażeniem odkryłem że parę osób z pracy, w tym mój dziwny szef i największy homofob również polubili moją aktywność. Jeden chłopak z mojego rodzinnego miasteczka napisał tylko „Chłopak, dziewczyna to normalna rodzina”, ale olałem ten komentarz. Czego ja się bałem? Czego ja głupi się bałem?!
- Ale ci ulżyło. - Mój ukochany cmoknął mnie w czoło.
- A tobie nie? - Złapałem się za policzki. - Wszechświat nam kibicuje!


4 komentarze:

  1. Z góry przepraszam za wszystkie błędy, piszę z telefonu -,-
    Zatem tak: hm... Prawdę mówiąc, nie do końca wiem, co napisać. Twoje opowiadanie w każdej chwili, w każdym momencie i rozdziale jest powalające... Aż brakuje mi przymiotników! Zawsze można się ubawić, poczuć, czym jest prawdziwa miłość, zasmakować trochę normalnego-gejowskiego życia. Cudeńko.
    Lubię momenty, kiedy para ze sobą śpi. Tylko śpi. Ale żeby mi się spodobało, trzeba sprostać pewnym wymaganiom. Trafiłaś do mnie. Jesteś wielka! :D
    Czekam ze zniecierpliwieniem na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę Twoje komentarze, to mi się serce raduje, jakbym wygrała milion dolców xD
      Dziękuję bardzo i już zabieram się za następną notkę :D

      Usuń
  2. Kurde. Piszę ten komentarz drugi raz, bo się usunęło. O zgrozo! ;_;
    ...
    Cudowne. Jest takie zabawne (kilka razy nieźle się ubawiłam), przyjemne i realistyczne i w ogóle takie asdfghjkl;alakjs *fangirling*. Pokazuje realia i problemy prawdziwych par i nie jest tak wyidealizowane jak to mają w zwyczaju yaoistyczne opowiadania. Jest to jedno z niewielu opowiadań, które tak bardzo mnie wciągnęły, że aż przeczytałam wszystkie szesnaście części (które moim zdaniem są za krótkie :c ) w jeden poranek. A moje wymagania stoją na wysokim poziomie. Nie każ dłużej czekać na następny rozdział, to jest jakaś mordęga. :''(
    Ale - jak to ja- mam kilka niewielkich uwag. Nie odbieraj tego jako hejt tylko jako dobrą radę na przyszłość, aby to stawało się jeszcze lepsze i lepsze. Mianowicie rozchodzi mi się o sceny łóżkowe. Fajnie by było, gdyby były nieco dłuższe i opisane bardziej szczegółowo i namiętnie. Nie mówię, że są złe, ale odczuwam po nich niedosyt i pragnę więcej (chyba, ze taki jest cel. o.O jeżeli tak to jesteś okropną sadystką. :c *śmiech*). Podczas czytania zauważyłam, że wkradło się kilka literówek, powtórzeń oraz innych błędów. Jeżeli nie masz czasu i chęci na doszczętne sprawdzanie tego opowiadania- poszukaj bety, która poprawi to za Ciebie oraz zagrzeje Cię do jeszcze szybszego pisania (chociaż patrząc po datach to i tak bardzo szybko dodajesz kolejne rozdziały). Gdybyś nie znalazła takowej osoby... z chęcią mogę Ci pomóc.
    Na prawdę nie chcę przez ten komentarz jakiś nieporozumień, bo jak wspomniałam wyżej to jest cudowne... nie do opisania.
    życzę Ci bardzo duże weny i szybciutko wstawiaj kolejny chapter. Wiesz, odświeżanie Twojego bloga co pięć minut w oczekiwaniu na pojawienie się w magiczny sposób rozdziału jest męczące. XD
    Także pozdrawiam Cię cieplutko. <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż tak.. Dziękuję Ci serdecznie za miłe słowa, to jest taka moja moc, dzięki której przychodzą mi pomysły na następne części.
      Za słowa krytyki (może nie krytyki, bo to były sugestie) - również dziękuję, na pewno zwrócę na to wszystko uwagę i postaram się to wszystko naprawić :)
      Ale jeszcze raz dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ucieszył Twój komentarz <3

      Usuń