poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 21 - To, co będzie..

Dziękuję Wam za zrozumienie <3
Fakt, czasu nie mam prawie w ogóle, ale uwierzcie, że staram się jak tylko mogę.
Dziękuję za wsparcie dotyczące prawka, ale jeszcze zostało mi parę godzin do wyjeżdżenia, więc trochę to potrwa :D
Teraz, bez zbędnego pieprzenia, kolejny rozdział z życia Ana i Elixa.
Kocham - Ashtray ;*

***

Ada

Dziwne zawirowania w moim życiu sprawiły, że przez jakiś czas zmuszona byłam do mieszkania z moim bratem i jego chłopakiem.
Rodzicom popsuł się samochód, An i Elix nie mieli czasu zawieźć mnie 100 km do domu, a nikt nie miał w stosunku do mnie tyle zaufania, żeby puścić mnie pociągiem. Dlatego niszczę sobie kręgosłup, śpiąc na ich wielkiej, skórzanej kanapie. Ale póki co, nie jest źle.
Spodobało mi się mieszkanie z nimi. Ranki i popołudnia spędzałam z moim bratem, który był dla mnie wyjątkowo miły, a wieczorami rozmawialiśmy z Elixem o życiu.
Chciałabym mieć faceta takiego jak on. Jest idealny. Inteligentny, wesoły, wygadany... Do tego jego wygląd i boskie ciało.. Kiedy mi się tak poszczęści?
Na razie nie mogłam pochwalić się dobrym związkiem. Mój (w tej chwili już ex) chłopak, co prawda był piękny, ale inteligencją i czułością popisać się nie mógł. Dlaczego dostrzegłam to w chwili, gdy kompletnie naćpany starał się mnie przelecieć w klubie? Jestem idiotką.
- Nad czym myślisz? - An spojrzał na mnie uważnie.
- O niczym ważnym. - Uśmiechnęłam się pogodnie. - Jak myślisz, udałoby mi się odbić twojego chłopaka?
Brat rzucił mi pochmurne spojrzenie.
- A chcesz być martwa?
- Debil z ciebie. Wiesz, że żartuje.
- Jeśli chodzi o Elixa, jestem potwornie zazdrosny i zaborczy. Dostaję szału, jak tylko pomyślę, że mógłby mnie zostawić.
Sięgnął do pojemnika z pieprzem, żeby doprawić gotujący się w garnku sos.
- Myślę, że w waszym przypadku działa to w obie strony. Gdy mama dzwoniła do niego w czasie twojego wyjazdu, mówiła że przez telefon słychać, że ściągnąłby cię do domu.
Triumfalny uśmiech zagościł na jego twarzy. Widać było, że jego ego zostało mile połechtane.
- An, pomóż mi. - Elix wpadł do kuchni, przykrywając dłonią powiekę. - Coś mi wpadło do oka, wyjmiesz to?
Mój brat niemalże się na niego rzucił i od razu zaczął mu oglądać oko.
- Nic nie widzę.. Może rzęsa ci się podwinęła? - Dotknął go.
- Nie wiem, może... Ty gamoniu! - Krzyknął Elix, odsuwając się od niego. - Gdzieś ty trzymał te łapy?
Antoine uświadomił sobie jak wielki błąd popełnił. Twarz pobladła mu ze strachu.
- O Boże... Zaraz ci to zakroplę! - Wyjął z apteczki jakiś medykament. - Pokaż twarz!
- Niech Ada to zrobi! - Osunął się na krzesło. Miał okropnie zaczerwienione oko. - Chyba, że ty też maczałaś paluszki w jakimś kwasie.
- Jestem czysta. Połóż mi głowę na kolanach. - Poprosiłam. Posłusznie wykonał polecenie i chwile później rozmasowywał powiekę.
- Dziękuję za pomoc. - Uśmiechnął się, a potem rzucił przelotne spojrzenie mojemu bratu. - Chciałeś żebym kurwa oślepł, czy co?
- Elix, wiesz że nie! - An od razu zaczął się tłumaczyć. - Zapomniałem, że parę chwil wcześniej pieprzyłem sos.
- Żebym ja cię zaraz nie pieprzył.. - Rzucił, wstając od stołu. Policzki poczerwieniały mi na te słowa. I na szczęście nie tylko mi.
Głównym minusem mieszkania z tą dwójką było ich bogate życie erotyczne. Jak jeszcze nigdy nie słyszałam Elixa, mój brat nie miał oporów ani zahamowań przed wydawaniem z siebie przeróżnych dźwięków. Z jednej strony mnie to irytowało, ale z drugiej... Gejowska scena erotyczna z „Czystej krwi” była fajna... Zaraz coś przywołało mnie do porządku. Stara, chodzi o twojego brata! To chore! Wzdrygnęłam się.
- Za ile obiad? - Starałam się skierować ton myśli na coś innego.
- Zaaaaaaaaa.... kwadrans? - Mój brat wzruszył ramionami. - Albo za pięć, jeśli zrobisz sałatkę.
- To daj warzywa...

Po kolacji chłopaki obiecali, że posprzątają, a ja mogłam wygodnie rozłożyć się na kanapie i pooglądać tv. Dopijałam herbatę, gdy nagle przypomniałam sobie, że w szafce są ciastka. Zeskoczyłam z kanapy i pobiegłam w stronę kuchni. Jednak w samym wejściu przerażona, wycofałam się z powrotem do ciemnego pomieszczenia. Zobaczyłam coś, czego zupełnie nie powinnam widzieć.
Antoine oparł się o stół, zawieszając ręce na szyi Elixa, który całował go namiętnie, a prawą dłoń wsadził w rozpięte już spodnie. Mój brat dziwnie poruszał biodrami, jakby dostosowując się do jego ruchów.
- Wziąłbym cię na tym stole. - Warknął Elix, napierając na niego coraz bardziej. Wyjął rękę z jego majtek i przeniósł ją pod koszulkę Ana. Ten w odpowiedzi wydał zduszony jęk. - Przeleciałbym cię tak, że zapomniałbyś jak masz na imię.
- Ale moja siostra.. - Wydukał parę słów. - Może wejść w każdej chwili..
- I co z tego? Czy to ryzyko nie jest fajne? - Poprowadził dłoń mojego brata prosto na swoje krocze. Antoine wyglądał jak w transie. Oczy miał wlepione w swojego chłopaka, który w tamtym momencie był dla niego bóstwem.
- Jest.. - Wyjęczał to prosto do jego ust. Elix uśmiechnął się leniwie i zaczął delikatnie podgryzać jego dolną wargę.
Przerażona odkręciłam głowę. Nie powinnam tego oglądać! Wróciłam do salonu, gdzie zaczęłam zastanawiać się, co mam ze sobą zrobić.
Najdziwniejsze było to, że ta scena... nie była odrażająca. Wręcz przeciwnie. Bardzo przyjemnie mi się na nich patrzyło. Obaj przystojni, dobrze zbudowani, seksowni.. STOP! Mówisz o swoim bliskim, kretynko!
Na moje szczęście telefon Ana zaczął dzwonić. Mój brat przybiegł parę sekund później i rzucił się do słuchawki. Elix przyszedł tuż za nim.
- Tak, przy telefonie... Aaa, dzień dobry pani! - Zaszczebiotał radośnie. - Taak, taaak... Oczywiście! - Przyjrzałam się Elixowi. Obserwował mojego brata z taką ilością ciepła w oczach, że aż zmiękło mi serce.
- Zaraz pani powiem, kiedy będę mieć czas... Elix, podasz mi kalendarz? - An wysłał ukochanemu powietrznego buziaka. Ten, co prawda niechętnie, ale zniknął w korytarzu, żeby chwilę później rzucić mu kalendarzyk. An wrócił do rozmowy, a Elix usiadł przy stole kreślarskim i zaczął coś szkicować. Chyba wszystko wróciło do normy.

- Ja pierdole! - Po dwóch godzinach pracy, Elix walną pięścią o stół. Nieco mnie to wystraszyło.
- Co jest skarbie?
- Nic mi nie wychodzi... - Schował twarz w dłonie. - Nie mam pomysłu na głupi budynek...
Antoine podszedł do niego i spojrzał na szkic.
- Może chcesz się przejść? Świeże powietrze dobrze ci zrobi...
- Nie... Dziękuję za chęci, ale nie sądzę, żeby to pomogło.
- Marudzisz, staruszku.. Co ci szkodzi? Stracisz jedynie pół godziny życia. No choooooooooooooooooooooooooooooooooooodź! - Antoine przeciągnął głoskę niczym małe dziecko, ponaglające rodzica.
- Pół godziny. Za każdą spędzoną na zewnątrz minutę dłużej, będę oddawał ci jeden z moich obowiązków. Na pierwszą metę pójdzie szorowanie kibla. - Pogroził mu palcem. Roześmiałam się głośno, słysząc karę, jaka czekała Ana. - A ty młoda, idziesz z nami?
- Nie, dzięki. Właśnie zaczyna się nowy odcinek „Gry o tron”. Chcę obejrzeć. - Pomachałam mu pilotem.
- Książka lepsza. - Rzucił od niechcenia Elix.
- Chyba zwariowałeś! - Zaatakował go mój brat. - Serial nie jest taki wymuszony i znacznie łatwiej zapamiętać bohaterów. W książce nie miałem pojęcia kto jest kim!
- To znaczy, że jesteś gamoniem. W serialu urywają parę istotnych wątków i zmieniają niektóre wydarzenia.. Oszukują was wszystkich! - Nawet gdy wyszli na korytarz, słychać było ich podniesione głosy. Znowu zachciało mi się śmiać.
Mika wgramoliła się do mnie pod koc. Nie wiem, czy jest duża, czy ci dwaj ją tak spaśli, ale zajmuje dwa razy więcej miejsca, niż normalny kociak w jej wieku. Ale nawet lekka nadwaga nie przekreślała jej słodkości i cudowności.
- Oglądasz ze mną, mała? - Podrapałam ją za uchem. Mogłabym z nimi zamieszkać. Albo w ogóle się usamodzielnić... Tak, to byłoby fajne.
Nagle ogarnęła mnie ta dziwna, irytująca pustka, której nikt, ani nic nie może wypełnić. Uczucie podobne do tego, gdy mam ochotę coś zjeść, tylko nie wiem co. Z tym, że ta pustka jest o wiele gorsza. Nie da wypełnić się jej brokułami, czy czekoladą, wymaga ona czegoś głębszego i bardziej skomplikowanego. Czego tak naprawdę pragnę?
Wtuliłam się w gładkie i mięciutkie futerko Miki. Odpowiedź była tak blisko, ale i tak daleko. Pragnę miłości. Chcę poczuć się kochana, a nie tylko pożądana. Nie chcę być już dłużej fajną dupą z dużymi cyckami. Chcę stać się dla kogoś całym światem i patrzeć na kogoś tak, jak dzisiaj Antoine patrzył na Elixa! Tylko kiedy to nadejdzie?

Antoine

Uwielbiam te momenty, kiedy możemy zachowywać się jak para dzikich nastolatków. Było grubo po 22, a my ganialiśmy się po uliczkach tuż przed naszym mieszkaniem. Elix ze śmiechu zgiął się w pół.
- Co w nas wstąpiło? - Przytulił się do mnie na środku chodnika. - Mam prawie trzydzieści lat. Powinienem zmądrzeć.
- Jesteś dla siebie taki surowy. Wrzuć czasem na luz.
- Nie potrafię. Całe życie matka powtarzała mi, że nie liczy się nic, prócz doskonałości. To silniejsze ode mnie.
- Nie możesz być silny przez cały czas, prawda? - Spletliśmy palce w mały koszyczek.
- I nie jestem, An. Akurat ty wiesz to najlepiej. - Odsunął się ode mnie. - Nieraz widziałeś jak bardzo słaby jestem.
- Nigdy nie byłeś przy mnie słaby. Nawet, gdy świat wokół ciebie się walił.
- Płakałem przy tobie parę razy. - Zauważył.
- Wiesz czym jest słabość? - Moja podświadomość przełączyła się na tryb filozofa. - Jest to poddawanie się, gdy na twojej drodze pojawia się niewielka przeszkoda. Ty się nigdy nie poddajesz. Walczysz do końca i pracujesz bardzo ciężko. Jesteś najsilniejszym człowiekiem, jakiego znam. Nic ani nikt nie jest w stanie cię zatrzymać. Dlatego zaprojektowanie doskonałego budynku to tylko kwestia czasu. Na początku musisz złapać inspirację, potem wszystko pójdzie gładko.
Westchnął ciężko i przez chwilę milczał. Następnie powoli ruszył przed siebie.
- To bardzo zobowiązujący tytuł. Bycie najsilniejszym człowiekiem świata jest trudne i męczące, wiesz?
- Dlatego masz mnie. Wobec całego świata możesz być niezniszczalny, najsilniejszy, czy jaki tylko chcesz, ale przy mnie nie musisz się kontrolować. Mi możesz pokazać prawdziwego siebie – tego, który płacze, załamuje się, ale również tego, który zachłannie przytula się do mnie i łaknie mojej bliskości. Tak, kochanie – widzę, jak bardzo lubisz być blisko mnie.
Zaśmiał się cicho.
- Lubię czuć dotyk twojej skóry. Daje mi poczucie niezwykłej intymności.
Poczułem, jak przez moje ciało przepływa niesamowita fala gorąca. Pomimo iż na dworze było dość chłodnawo.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo cię kocham.
- An.. - Mruknął niby żartobliwie, co w tej chwili oznaczało „chyba się trochę mylisz”.
- Wracamy?
- Możemy. Ada i Mika na pewno już się martwią.
- Nie wracasz dziś do projektowania, prawda?
- Jakoś nie mam ochoty.
- Obejrzysz ze mną „Człowieka z blizną”?
- Mogę.

Stałem kompletnie oszołomiony. Otwarte usta zasłoniłem obiema dłońmi, żeby do gardła nie wleciała mi żadna mucha. Elix gotował zupę. Zupełnie sam!
- Patrz! - Instruował mnie. - Na początku rozpuszczasz w garnku masełko. Duuuużo masełka! Teraz, jak już się rozpuści, podsmażasz pokrojoną cebulkę i ziemniaki. - Kuchnia wypełniła się cudownym aromatem smażonej cebuli. - Ok, teraz podgotowujesz wodę w czajniku elektrycznym. Litr, nie więcej. Przygotuj sobie kostkę rosołową, pokrojoną marchew, sól, pieprz, sypką paprykę, zioła prowansalskie iiii... - Pokręcił się po kuchni. - czosnek! Nadążasz?
- Yhym... - Mruknąłem, nie wierząc w to, co widzę. Ten człowiek gotował!
- No to teraz zalewasz ziemniaki i cebulę, wrzucasz marchew, kostkę rosołową i pokrojony czosnek, doprawiasz mocno i gotujesz.
- Nie wydaje ci się, że ziemniaków jest troszkę za dużo? - Stanowiły one 90% zawartości garnka. To chyba lekka przesada.
- I tutaj jest taki myk! - Elix wycelował we mnie palec. - Otóż, gdy ziemniaki się już zagotują i będą miękkie, bierzesz połowę z garnka i wrzucasz do miski. Odlewasz też trochę wywaru i to wszystko razem blendujesz. Potem wlewasz z powrotem do garnka i masz zupę-krem! - Klasnął w dłonie dla większego efektu. Przez parę sekund w kuchni panowała śmiertelna cisza. On – niczym dumny kogut – stał na rozszerzonych nogach i wpatrywał się we mnie ucieszony, a ja nadal nie wierzyłem w to, co się tu dzieje.
- Gdzie się tego nauczyłeś? - Spytałem bardzo powoli.
- Z internetu! Co myślisz o przepisie?
- Ja.. znaczy.. ten.. no... nie wiem. Naprawdę nie wiem. Najgorsze jest to, że brzmi... zjadliwie.
- Jest przepyszna, wiesz? Myślałem, że gotowanie to szamańska sztuka, a to nie jest takie trudne. Na coś mi się przydał ten twój wyjazd!
- Jesteś człowiekiem wielu talentów... - Pokazałem mu język. - Najemy się samą zupą, czy robisz coś też na drugie?
Elix spojrzał na mnie przerażony.
- D... drugie? Ja ledwo to opanowałem, nie robię żadnych drugich dań! Ale jak chcesz, to możesz coś upichcić. - Uśmiechnął się słodko. - Dawno nie robiłeś tych pysznych krewetek w sezamie... Nie to, żebym coś sugerował, ale jeśli masz ochotę...
- Wezmę Adę i idziemy do sklepu... - Mruknąłem zrezygnowany.

- Kiedy zamierzasz wrócić do domu? - Spytałem siostrę, gdy ta buszowała w alejce ze słodyczami. - Jesteś już u nas prawie dwa tygodnie, narobisz sobie cholernie dużo zaległości w szkole.
- Dzwoniłam do mamy. W sobotę przyjeżdżają. - Mruknęła smutno. - Mam wyrzuty sumienia, wiesz? - Wpakowała do koszyka dwie paczki żelek, czekoladę o smaku toffie i jakieś ciasteczka. - Zachowałam się strasznie niedojrzale. Uciekłam z chłopakiem w środku semestru, myśląc, że to on da mi szczęście, a teraz siedzę wam na głowię, objadam was i tylko wam przeszkadzam... Chodź do chłodziarki, weźmiemy jeszcze lody. - Pociągnęła mnie za ramię. - No widzisz?! Tylko wydajecie na mnie hajs.
- Tym się nie przejmuj. Stać nas na to. Bardziej boję się o twoją edukację. Za rok piszesz maturę. Mówiłaś, że chcesz zacząć tutaj studia, więc powinnaś się zająć na razie nauką.
- Mówi mi to osoba, która nawet nie zaczęła studiów. - Parsknęła.
- Od początku wiedziałem, że nie pójdę na studia. Zająłem się karierą. Ale skoro chcesz aż takiego autorytetu, pogadaj z Elixem. Studia skończył z wyróżnieniem.
- No dobrze, ale zrozum, że potrzebowałam tej przerwy... - Próbowałam się bronić. - Wiesz, jak paskudnie się poczułam, gdy zrozumiałam, że on nic do mnie nie czuje i chce się tylko ze mną przespać?
- Zbyt dobrze. Wybieraj lody. Musimy kupić jeszcze miód. - Uciąłem temat.

- Muszę przyznać, że to jest naprawdę dobre. - Zupa miała przyjemną, lekką konsystencję i była nieźle doprawiona. - Jestem pod wrażeniem.
- Niezła. Wezmę jeszcze. - Ada rzuciła się po kolejną miskę. Mój chłopak był w siódmym niebie.
- Dziękuję. Ale to nic takiego.
- Od tego się zaczyna. W sobotę mamy gości.
- Przyjeżdżają po młodą? - Ada oburzyła się na te słowa.
- Nie pozwalaj sobie!
- Kiedy masz osiemnastkę? Jakoś w sierpniu, nie? Jeszcze dzieciak z ciebie.
- Odezwał się pan dorosły... - Prychnęła.
- Dziesięć lat starszy niż ty... - Przyjrzał jej się dokładniej. - An... Wiesz, że musimy sprzątnąć ten burdel?
- Zdaję sobie z tego sprawę. O której jutro kończysz?
- Jacoby w piątki puszcza nas wcześniej, więc około siedemnastej powinienem być w domu. A ty masz wolne aż do niedzieli, tak?
- No. To weźmiemy się we trójkę do pracy, nie?
- Ja też?! - Moja siostra wyglądała na niepocieszoną.
- Nie płacisz nam za jedzenie, więc chociaż weź się do roboty. - Za te słowa zostałem potraktowany solidnym kopniakiem w piszczel. - Osz, ty mała... Panuj nad sobą!
- W przyszłości oddam ci tę forsę z nadwyżką... - Pogroziła mi łyżką. Elix roześmiał się nad swoim talerzem.
- Im dłużej was znam, tym większy mam mętlik w głowie.. Cudaczna z was rodzina.

Późnym wieczorem, stałem przed lustrem w łazience, wklepując w szczękę płyn po goleniu.
- Nie mów, że zabrałeś mi ostatnią maszynkę! - Odbicie Elixa, stojącego tuż za mną, nieźle mnie przeraziło.
- Ostatnia? A nie ma więcej w szafce? - Wróciłem spokojnie do pielęgnacji twarzy.
- Nie. Sprawdzałem rano. - Objął mnie w pasie, a głowę położył na moim ramieniu.
- Co, skarbie? - Cmoknąłem go w skroń.
- Nic. Lubię tak czasem na ciebie popatrzeć.
- Jakby jeszcze było na co.. - Przewróciłem oczami.
- Jak zwykle... - Elix momentalnie obrócił mnie w swoją stronę. - Jesteś piękny i zabójczo seksowny. Kiedy w końcu to zrozumiesz?
- Miłość jest ślepa. W twoim przypadku to prawda.
Moje szczęście uśmiechnęło się leniwie i cmoknęło mnie lekko w usta. Miały cudowny posmak czekolady.
- Obżeraliście się beze mnie?
- Trochę. - Mruknął, nie oddalając ust dalej, niż na dwa centymetry. - Ale możesz spróbować mnie.
Nie czekałem na ponowne zaproszenie. Chciwie wsunąłem język w jego usta. Całował oszałamiająco.
- Mógłbym cię próbować cały czas. - Roześmiał się na te słowa.
- Masz moje pozwolenie. Muszę cię o coś spytać...
- Tak?
- Kiedy jedziemy do Barcelony? Jest już prawie kwiecień, kiedyś musimy się zdecydować.
- Nie mam pojęcia, kiedy dostanę teraz urlop... Elix, wiesz, że chcę tego najbardziej na świecie, ale obaj mamy teraz zbyt dużo na głowie.
- Wiem, wiem.. Ta praca nas wykańcza, co?
- Taka cena. Ale znajdziemy w tym roku czas. Obiecuję. Chociaż na tydzień.
- Trzymam cię za słowo. Ech... - Westchnął.
- Co tym razem?
- Mogę użyć twojej maszynki?
- Jasne, nie krępuj się. Będę czekać w sypialni. - Pocałowałem go po raz ostatni.

Gdy tylko wszedłem do pokoju, zadzwonił mój telefon. W dodatku był to nieznany numer.
- Halo?
- Antoine Clay? - Zimny głos po drugiej stronie, od razu zdradzał z kim mam do czynienia.
- Pani Frencer? - Nieco ściszyłem głos. Matka Elixa? Niemożliwe...
- Mój syn jest w pobliżu?
- Tak, jest.. Chce..
- Odejdź jak najdalej. Nie chcę, żeby słyszał, jak z tobą rozmawiam.
- Oczywiście... - Wyszedłem na balkon. - Czego pani potrzebuje?
- Muszę się z tobą spotkać.
- Dlaczego?
- Nie będę ci teraz tłumaczyła. Masz czas w piątek za tydzień?
- Mam... Ale...
- Nie zadawaj zbędnych pytań. Przyjadę po ciebie o 18. Mój syn ma się nie dowiedzieć o tej rozmowie, jasne?
- Dobrze.
- Cieszę się. - Rzuciła słuchawką, bez jakiegokolwiek pożegnania. Co za kobieta...
- Z kim rozmawiałeś? - Elix kładł się do łóżka.
Przez chwile miałem ochotę powiedzieć mu całą prawdę.

- Zadzwonił szef. Idziemy spać?  

5 komentarzy:

  1. Cóż.. Jestem ciekawa, co będzie dalej, to chyba oczywiste! Cieszę się, że notka sie pojawiła, chociaż brakuje mi tu tej płynności, z którą piszesz zazwyczaj :c Ale jest dobrze, zwłaszcza jeśli nie kłamałaś i naprawdę masz tyle na głowie. Więc jeszcze raz powodzenia z prawkiem, weny, zdrowia no i czasu. Chęci ci, mam nadzieję nie muszę życzyć c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Ashtrayyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.

    OdpowiedzUsuń
  3. powiedz, że jeszcze powrócisz, błagam ;cc

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę napisać kolejny taki sam komentarz, jak powyżej.
    Ashtray, kocham Cię <3 Wróc do mnie ;c Chociaż napisz, co się dzieje :CCC

    OdpowiedzUsuń